Dzisiaj pokerzysta Gavin Griffin, który ma na swoim koncie 5 milionów wygranych w turniejach i jako pierwszy wygrał tytuły World Series of Poker, European Poker Tour i World Poker Tour opowie Wam ciekawą historię o tym dlaczego w eventach warto czasem zagrać trochę inaczej niż standardowo mielibyśmy na to ochotę:

„Kasyno w mojej okolicy organizowało ostatnio turniej z wpisowym 1000$ i postanowiłem wziąć w nim udział. Field składał się z wszelakiej maści zawodników. Było kilku lokalnych graczy, którzy zazwyczaj wkupywali się do gier za 100-150$. Niektórzy przyjechali z Los Angeles na weekend i postanowili spróbować gier w San Diego w nadziei na gry o podobnych limitach co u nich. Było też kilku zawodowców, ludzi których szczerze mówiąc nie spodziewałem się zobaczyć i ich obecność zawiodła mnie. Z tych, których zauważyłem byli Joe Serock oraz Byron Kaverman.

Poziom był zróżnicowany, nie da się zaprzeczyć. Podobne jednak było to jak każdy z nich grał. Praktycznie tym samym stylem. Poza jednym człowiekiem, który w momencie mojego odpadnięcia miał stosy żetonów. Czym się wyróżniał? Odpowiedź za chwilę.

gavin-griffin-poker-plW turnieju pokerowym zazwyczaj wiemy co zrobi przeciwnik zanim sam zagra. Preflop standardy to raise razy 2,5 big blinda. Na flopie kwota to jakieś pół lub dwie trzecie puli. Na niektórych kartach na river przeciwnicy czekają a przy innych prawie na pewno możemy zakładać, że zabetują. W grach no-limit hold’em, tych cashowych też gra przypomina często matematykę i rzadko kto wybija się przed szereg. Jeden taki „inny” dominował w tym właśnie turnieju.

Rozdanie o którym chcę wspomnieć przebiegło tak: Limp i podbicie preflop, kilku graczy w puli. (Nie pamiętam ilu, ale to nie jest istotne.) Flop to i facet z mnóstwem żetonów, o którym mowa czeka do agresora preflop, który zagrał jakieś 1800. Duży stack przebija go do 5000 i pula wynosi już jakieś 15000. Turn to i gracz z niezliczonymi żetonami (chyba miał jakieś 200.000, czyli 250-500 blindów) zagrywa all-in stawiając przeciwnika przed trudną decyzją za rzeczywiste 54.000. Ten drugi zaczyna więc myśleć. Robi to tak długo, że pojawia się zegar. Zagranie oponenta na pewno go zaskoczyło. Po 30 sekundach sprawdza z – top parą i drawem do koloru. Duży stack pokazuje seta z 6-6.

Duży stack miał praktycznie nutsy, bo ciężko raczej byłoby jego oponentowi mieć 77. Na pierwszy rzut oka zagranie wygląda słabo, bo przecież mało co go sprawdzi, a na pewno zrobią to tylko silniejsze układy (strit i wyższy set). Sprawdzenie z nie było dobrym pomysłem, bo ręka ta raczej nie jest wystarczająco silna na call przeciwko zasięgowi dużego stacka. Myślę, że sprawdził bo chciał się szybko podwoić albo skorzystać z re-entry.

Swoją drogą ten event to doskonały przykład tego dlaczego turnieje re-entry to kiepski pomysł. Lokalni gracze rozegrali pewnie tony satelit, aby dostać się do turnieju ponad ich kieszeń, a zawodowcy przyjechali i wkupywali się ile chcieli, a wiadomo, że wygranych nie zostawią raczej szybko w ekosystemie, z którego je wyciągnęli.

To bardzo prosty przykład niestandardowej gry, która zadziałała. Oczywiście mogło skończyć się różnie (taka to gra), przykład jest trochę stronniczy, ale fajnie pokazuje jak na stricte wydawałoby się matematycznej grze można zagrać emocjonalnie i zmusić przeciwnika do kosztownego błędu.

Inni gracze przy stole byli podekscytowani grą z kimś znanym, kto zgarniał żetony. Sądziłem, że będzie grał bardziej tight w dalszej fazie, ale tak się nie stało. Wyeliminował mnie, po drodze stosował sporo nieortodoksyjnych zagrać i dotarł do płatnych miejsc.

Przypomniało mi to, że w pokerze ważne jest aby czasem grać inaczej niż pozostali zawodnicy. Dzisiaj najlepsi gracze świata są bardziej jak Stu Ungar a nie Johnny Moss czy Sailor Roberts, a Stu był wyjątkowo wyróżniający się z tłumu. I tak jest dobrze. Najlepsi nie stoją w peletonie tylko swoimi pomysłami wyrywają się z niego naprzód.”

źródło: cardplayer

Wesker
Nauczyciel, tłumacz, dziennikarz, mąż, świeżo upieczony ojciec i amator pokera. W wolnej chwili lubię powędrować korytarzami tworzonymi w wyobraźni Stephena Kinga. Nie pogardzę także dobrą grą jeśli dać mi jakiegoś pada w ręce. Muzycznie zatrzymany w latach 90-tych.