Fernando Habegger zaczął grać w pokera online jeszcze w 2006 roku i szybko stał się specjalistą cashowych gier NLHE. W sieci ekspert hold’ema znany jest jako JNandez87, ale w 2011 przerzucił się na stoły Pot Limit Omaha, szybko odnosząc sukcesy na stawkach $5/10 i $10/20. Niedługo potem zadebiutował także jako instruktor PLO na stronie treningowej Phila Galfonda RunItOnce.

Od tamtego momentu szwajcarski pokerzysta regularnie udowadnia swoją klasę poprzez miejsca płatne w turniejach, streamy na Twitchu oraz prowadzone szkolenia. Poniżej wywiad z Fernando na temat jego kariery i dywersyfikacji zawodowej w świecie pokera:

– Witaj, czy możesz nam przybliżyć trochę swoją pokerową historię?

– Pochodzę ze Szwajcarii, gdzie poziom życia jest dosyć wysoki, więc wielu ludzi nie czuje tam potrzeby dążenia do czegoś większego, bo są szczęśliwi robiąc to, co robią. Ja staram się jednak próbować, w czym jestem dobry, a co nie jest dla mnie. Gdy miałem 20 lat poszedłem więc na studia i odkryłem, że lubię grać w pokera. Wszedłem w świat tej gry, aby zobaczyć, co mogę osiągnąć, a moi rodzice mnie wspierali, co wydaje się pewnie niezwykłe, bo edukacja jest ważna w moim kraju, a ja chciałem grać w karty. Oni jednak wiedzieli, że nigdy nie byłem leniwy i pozwalali mi podążać za moim marzeniem, choć musieli wiedzieć, że to ryzykowne zajęcie.

– Co było dalej?

– Poszedłem na kolejne studia, tym razem zarządzanie i marketing. Wtedy grałem już jednak w pokera od kilku lat. Pamiętam, że kumpel z pokoju zarabiał 500 dolarów miesięcznie w jakiejś restauracji, a ja wyciągałem około 12.000$ na Full Tilt Poker. To był dziwny czas, bo zarabiałem sporo i nie wiedziałem, co mam dalej robić w życiu.

– Kiedy zdecydowałeś, że będziesz grał zawodowo?

– To był rok 2011. Powiedziałem o tym rodzicom i znalazłem sobie inne lokum, żeby móc spokojnie grać. Odnosiłem już wtedy sukcesy w no-limit hold’em, ale postanowiłem spróbować sił w Omahę.

– Czy znajomi zaakceptowali Twoje nowe zajęcie?

– Niestety musiałem spalić sporo mostów, bo tego typu kariera nie zbiera raczej poklasku wśród przyjaciół, którzy wstają rano, idą do biura i siedzą tam do 15. Potem wpłaciłem prawie wszystko na konto pokerowe, kupiłem dobre materiały szkoleniowe za kilkaset dolarów i zacząłem grać od stawek 0,50/1$. Limity szybko rosły.

– Wiem, że potem pracowałeś także jako trener. Jak doszedłeś do tego jako gracz?

– Grałem już jakieś 10 lat i pomyślałem, że to ciekawy pomysł. Gdy ma się bowiem 20-30 lat, to człowiek lubi być cały czas w świetle jupiterów. Szkolimy się, pracujemy nad sobą i dążymy do doskonałości. Potem nadchodzi taka chwila, gdy chcemy robić coś innego. Dywersyfikujemy nieco swoje umiejętności. Być może do zaskakujące, ale dla mnie poker nigdy nie był też najważniejszy. Rozwijał po prostu moje intelektualne pokłady. Teraz moim pragnieniem jest rozwijać się w pełnej okazałości jako pokerzysta, choć nie tak jak większość młodych myśli. Chcę podróżować, poznawać ludzi i cieszyć się wolnością. Poker to nie tylko siedzenie przed komputerem i przy stole.

– Co robisz więc, aby mieć dodatkowe źródła dochodu?

– Pułapką pokera jest to, że jeśli nie chcemy grać, to możemy spędzić cały dzień w łóżku. Dyscyplina jest istotna, ale jeszcze lepiej jest wypracować sobie jakieś inne metody zarabiania, tak aby poker dawał nam wspomnianą wcześniej wolność. Pamiętam, że wstawałem o 4 czy 5 i grałem, bo ludzie przy stołach bywali o tej porze bardzo zmęczeni. Na pewno działało to motywująco na moją dziewczynę, bo ona dalej spała i czekała na budzik, a ja już byłem niejako „w pracy”. Z czasem zacząłem trochę bardziej pracować z innymi graczami i otrzymałem propozycję pracy jako trener w RunItOnce.

– Czym zajmuje się Twoja dziewczyna?

Pracuje w policji i nierzadko widzę rano jak wraca z nocnej zmiany. Podziwiam ją za to, że znajduje w sobie siłę ku temu, aby zrywać się rano i pracować, gdy inni śpią. Można powiedzieć, że nakręcamy się wzajemnie.

baner maksymalny rakeback

ŹRÓDŁOpokernews.com
Wesker
Nauczyciel, tłumacz, dziennikarz, mąż, świeżo upieczony ojciec i amator pokera. W wolnej chwili lubię powędrować korytarzami tworzonymi w wyobraźni Stephena Kinga. Nie pogardzę także dobrą grą jeśli dać mi jakiegoś pada w ręce. Muzycznie zatrzymany w latach 90-tych.