“Chyba przez 2 godziny nie dostałem ani jednej grywalnej ręki” – zaczyna opowieść mój dobry znajomy. “Mój stack powoli się zmniejszał więc postanowiłem coś zrobić, aby ruszyć akcję.”

Ręką, która miała odmienić los mojego przyjaciela okazała się . Otworzył więc za 20$ w grze $2-$5 będąc na środkowej pozycji. Dwóch ludzi sprawdziło, a duży blind dopełnił.

27 card dead ed millerNa flopie spadły , więc znajomy postanowił “reprezentować asa” z gutshot-drawem do strita. Na turnie niestety chybił, ale postanowił zagrać ponownie. Piątka spadła na szczęście na riverze i zawodnicy poszli all-in. Jak się okazało oponent miał A-K i przegrał w ten sposób stack.

“Wiem, że mi się poszczęściło” – dodał, “ale myślę, że to była słuszna decyzja w tym momencie.”

Owszem była, ale tyle różnych rzeczy mówi się o tym co należy zrobić gdy „karty nam nie idą”, że postanowiłem napisać co ja myślę.

1. Karta może odwrócić się w każdej chwili

Jedna koncepcja mówi, że każde rozdanie to osobna ręką i nawet jak dostaliśmy 10 razy pod rząd karty-śmieci to i 11. rozdanie nie musi być lepsze. Każda łapa to nowy początek. Całkowicie losowy. Może być para, może być badziewie i super układ. Czysty przypadek.

Myślę, że po jakimś czasie dostawania słabych układów zaczynamy traktować je jak nową normę. Tak jakby zasady statystyki zagięły się i asy uciekały przed Tobą daleko hen hen w głąb talii.

Ludzie dosyć szybko akceptują to, że są „skazani” na słabe karty, bo tak działa nasz mózg. (Praktyczna nauka oparta na częstotliwości dobierania kart działa o wiele szybciej niż matematyczne wyliczenia.)

Nie próbuj wymuszać akcji. To, że poprzednie rozdania były słabe, nie znaczy, że następne takie być musi. Cierpliwości. Karty nie maja magicznego powiązania z tym jak układały się w poprzednim rozdaniu.

2. Nie przeceniaj swojego wizerunku

Druga koncepcja jest inna, bo oparta o ludzką psychologię. Uogólniając, większość zawodników przecenia to jak inni gracze odczytują ich pasywność przy stole.

“Nie grałem nic od pół godziny, więc mój raise powinien ich wystraszyć.” Niekoniecznie. Pokerzyści przy stole mogą być świadomi że od chwili nie grasz, ale to tyle. Co więcej to normalne, że komuś przy stole karta nie „idzie”, aby inni mogli w tym czasie ścierać się układami.

Nie wychylaj się przed szereg tylko dlatego, że sądzisz iż inni pokerzyści uważnie Cię obserwują i „wiedzą”, że teraz należy spasować, bo „raise poszedł” od zamurowanego za swoim stackiem gracza, który od godziny siedzi bez ruchu. Większość zawodników nie jest aż tak uważna i nie dostosuje się do Ciebie tak szybko. Uważaj, abyś nie nabrał sam siebie startując ze średnim układem po okresie ciszy.

3. Nie musisz nakręcać akcji

Tutaj należy zaznaczyć granicę między grą w turnieju i na stole cashowym. W tym ostatnim przykładzie blindy są dosyć niskie w porównaniu ze stackiem i nie ma powodu, abyś zaczął grać bardziej agresywnie tylko dlatego, że karta nie idzie. Jeśli zaczniesz otwierać szerzej preflop to najprawdopodobniej strategia ta wypali Ci w twarz.

Jeśli więc chodzi o cashówki rada jest prosta. Siedź i „graj” tight. Nie martw się, karta się odwróci. Jeśli się nudzisz przejdź się, zadzwoni do dziewczyny lub skocz do łazienki. Jeśli na stole mało jest dynamiki rozważ przejście na inny. Nie zmieni to oczywiście Twojego „szczęścia” do kart. Losowość to losowość.

Zły stolik to jednak zły stolik, więc warto się przesiąść. nabierzesz także nowej perspektywy i zaczniesz od nowa, nie nudząc się tak jak uprzednio.

W turniejach jest inaczej. Blindy idą w górę i trzeba się spieszyć trochę bardziej, bo gra staje się coraz bardziej agresywna, gdy stack nam maleje. Uogólniając im mniej mamy żetonów tym więcej rąk powinniśmy grać.

4. Podsumowanie

Co robić więc gdy karta idzie słabo. Z reguły nic. Siedź i czekaj, w końcu się odwróci. Nagle zmiany w strategii zazwyczaj zadziałają przeciwko Tobie, więc nie kombinuj zbytnio. W cashówkach spróbuj gry na innym stole w w turnieju, gdzie masz mniej kontroli nad sytuacją graj jak najlepiej mając na uwadze wielkość stacka.

źródło: cardplayer

Wesker
Nauczyciel, tłumacz, dziennikarz, mąż, świeżo upieczony ojciec i amator pokera. W wolnej chwili lubię powędrować korytarzami tworzonymi w wyobraźni Stephena Kinga. Nie pogardzę także dobrą grą jeśli dać mi jakiegoś pada w ręce. Muzycznie zatrzymany w latach 90-tych.