Większość z nas o zwycięzcy PCA Main Event nadal wie stosunkowo mało, dlatego też z wielką radością przyjęliśmy wiadomość o tym, ze redaktor Przeglądu Sportowego podczas wywiadu, zadał też kilka pytań od członków pokerowej społeczności. Zapraszamy do lektury.
Piotr Baran: Ile musiał w siebie (nauka, książki indywidualne lekcje itp), żeby osiągać takie rezultaty? I ile godzin dziennie gra?
Dominik: Przede wszystkim gram i to zajmuje mi bardzo dużo czasu. Natomiast jeżeli chodzi o inne aspekty przygotowania pokerowego, to obecnie prawie ich nie ma. Nie będę kreował się tutaj na jakiegoś wielkiego pracusia, bo z natury lubię poleniuchować. Najczęściej, gdy wstaję, patrzę na zegarek i jest już pora obiadowa. Jem coś, wracam i zaczynam grać. Jeżeli coś analizuję, to najczęściej po zakończonej rozgrywce, ale na pewno mam tutaj braki i, jeżeli chcę być lepszy, muszę zmienić akcenty i więcej trenować, a trochę mniej grać.
Podobnie jest z przygotowaniem kondycyjnym. Prawie wszyscy najlepsi pokerzyści świata, ale też ci, z którymi mierzyłem się na Bahamach, kładą na to nacisk. Przy stoliku finałowym siedzieliśmy 16 godzin, z krótkimi przerwami co 90 minut, więc musisz być wytrzymały. Inni trochę biegają i przede wszystkim chodzą na siłownię, a ja od pewnego czasu tego unikam. To drugi z moich braków
Dominik Piechota: Pytaj, czy wiele drobniaków przegrał w młodości, bo jeśli tak, to jeszcze nie rezygnuję z moich amatorskich prób.;-)
Dominik: Kiedyś przegrałem na pokerze 50 dolarów kapitału startowego od PokerStrategy.com, a potem zainwestowałem 20 dolarów i od najniższych stawek doszedłem tam, gdzie jestem teraz. Więc niech Dominik nie przejmuje się pierwszą porażką.
Marcin Wiśniewski: Jaki był koszt całego wyjazdu i pobytu podczas turnieju na Bahamach? Wszyscy uczestnicy turnieju maja opłacony pobyt?
Dominik: Dzięki temu, że wygrałem turniej kwalifikacyjny, dostałem pakiet, który był wart około 15 tysięcy dolarów. Obejmował oczywiście turniej główny, który kosztował 10 tysięcy dolarów. Do tego dochodził jeszcze pobyt w hotelu, wart jakieś trzy tysiące, do tego po tysiącu na bieżące wydatki i bilety lotnicze. W zasadzie tylko do biletów musiałem dołożyć kilkaset dolarów, bo kosztowały więcej.
Kuba Żywko: Czy nie boi się, że polskie państwo zechce z nim kiedyś porozmawiać o 6 rano na temat jego sukcesów?
Robert Paliło: Nie boi się ministra Kapicy?
Dominik: Na te dwa pytania odpowiem razem. Nie boję się odwiedzin pewnych panów o 6. rano, ponieważ gra w pokera w innych krajach jest jak najbardziej legalna, a wygrane w tych turniejach można bez obaw przywozić do Polski. Tego nasz szanowny minister Kapica nam jeszcze nie zabronił i nawet nie sądzę, by miał do tego prawo. A co do ograniczeń, które powoduje sama ustawa hazardowa, to powiem tylko tyle, że Polska to taki kraj, gdzie prawo jest co prawda często prawem, ale życie pozostaje życiem.
Rafał Wyrzykowski: Czy miał kiedyś pokera? Jeśli tak, to czy miał pokera królewskiego?
Dominik: Nigdy. Oczywiście żartuję (śmiech). Jeśli ktoś gra tyle co ja, to po prostu musi mieć wiele razy pokera. Nie jestem już w stanie tych wszystkich przypadków policzyć. Królewski też się zdarzał, ale nie traktuje go jako czegoś, co trzeba świętować i od razu zapisywać gdzieś w kalendarzach.