Jako, że dzisiaj przypada druga rocznica Black Friday, spora liczba amerykańskich mediów (nie tylko pokerowych). przypomina wydarzenia z 15 kwietnia 2011 roku, kiedy to branża pokera online zmieniła się na zawsze. Najczęściej powtarzane pytanie brzmi – Co stało się z zawodowymi pokerzystami? I nie chodzi tutaj o tych najbardziej znanych, ale o graczy stricte online, którzy siedzieli przed ekranem komputera i grą w pokera chcieli zapewnić sobie lepszy byt.
Właśnie o takim pokerzyście materiał przygotował portal TheStars.com, który opisuje historie Nathana „nsinger” Singera, który świetnie radzi sobie w turniejach online (według PocketFive wygrał w karierze $883,694), a także w grach cash, które są głównym źródłem jego utrzymania.
Pierwszym słowem kluczowym jakie rzuca nam się w oczy jest „decyzja”. Jak mówi Nathan, dziennie podejmuje ich około 10,000. Większość z nich jest automatyczna, dokonana praktycznie bez świadomego myślenia. Jak jednak podkreśla autorka reportażu, mogą być one źródłem tysięcy dolarów profitu lub strat każdego tygodnia dla Kalifornijczyka, który aby dalej utrzymywać się z gry w pokera, przeprowadził się do Panamy.
Nathan oraz jego czterech przyjaciół jako miejsce do grindu, wybrali górskie miasteczko Boquete blisko granicy z Kostaryką. Podjęli oni dokładnie taką samą decyzje, jak setki innych profesjonalnych graczy, którzy zdecydowali się na wyprowadzkę z USA, kiedy to w kwietniu 2011, rząd wypowiedział walkę internetowym pokojom pokerowym. Walkę, która jak wielu obserwatorów wierzy, została niejako wymuszona przez legalnie działające kasyna naziemne.
Nie chcąc rezygnować z przychodu, który może wynieść kilkadziesiąt tysięcy dolarów, wielu pokerowych profesjonalistów zdecydowało się na przeprowadzkę do Meksyku, Kostaryki i Tajlandii (te państwa cieszą się największą popularnością wśród pokerowych emigrantów). Singer, który rozpoczął grę w pokera 10 lat temu, mówię redaktorce iż wybrał Panamę ze względu na szybkie połączenie internetowe, piękne wybrzeże oraz łatwe podróże do USA.
Według informacji podanych przez Nathana, gra on przy 16 stołach jednocześnie, przez dziewięć godzin dziennie, co daje mu około $70,000 profitu rocznie – wystarczająco, aby wieść bardzo komfortowy tryb życia. Singer w swoich wypowiedziach nie ogranicza się jednak tylko do korzyści płynących z gry w pokera. Nathan otwarcie przyznaje, że po długim dniu grindu, nie jest w stanie podejmować już żadnych decyzji, ponieważ jego mózg przetworzył już zbyt dużo informacji.
Nathan zarabia najwięcej wśród mieszkańców domku, który łącznie „generuje” od $25,000 do $30,000 przychodu miesięcznie. Jak mówi Nathan, swój sukces zawdzięcza „wysokiej inteligencji emocjonalnej.” „Mogę powiedzieć jak czują się inni gracze i co zrobią, nawet w grze online”, powiedział. „Mam też zdolność zachowania spokoju i spojrzenia na rzeczy bardzo racjonalnie, co jest bardzo ważne w pokerze, gdzie wyniki nie zależą od procesu – bardzo często możesz wykonywać prawidłowy ruch i przegrać, lub zrobić coś źle i wygrać.”
Nathan opowiadając o swoich współlokatorach mówi, że oni nigdy nie zarabiali w inny sposób, a więc poker to ich świat.
„Uczenie się nowego języka i poznawanie nowych ludzi z zagranicy wymaga czasu, a gracze postrzegają dużą ilość czasu niespędzoną na grze, jako stratę pieniędzy,” mówi Singer. „To także bardzo samotny zawód, który może doprowadzić do problemów z integracją.” W podsumowanie artykułu, autorka pisze, że wielu graczy ma nadzieję pewnego dnia wrócić do domu, ale do tej pory wysiłki w celu legalizacji podejmują jedynie Stany Nevada, New Jersey i Delaware.