ElkY

Gdy bierzemy udział w turnieju na żywo, musimy wysłuchiwać tego, co do powiedzenia mają inni gracze. Wasi przeciwnicy raz bredzą więcej, raz mniej – wszystko zależy od tego, w jakim stanie emocjonalnym akurat się znajdują. W niniejszym artykule powiemy sobie o kilku stwierdzeniach, które – powtarzane zbyt często – przyprawiają o dreszcze.

Dziś sobota, dlatego pozwólmy sobie na lekkie „poluźnienie stringów” i porozmawiajmy o pokerze z przymrużeniem oka. Jako temat do żartów posłużą nam zwroty, które często możemy usłyszeć przy pokerowych stołach. Dawkowane pojedynczo – jak kawałek torcika wedlowskiego – są do przetrawienia, gdy jednak trafimy na wielką kumulację, stają się ciężkostrawne, a wręcz toksyczne. Co za dużo, to i czasem świnia nie zeżre. Niestety coś w tym jest. „Pokatujmy” się wspólnie w ten piękny sobotni poranek.

So sick!

Ojcem chrzestnym tego stwierdzenia jest nowy ambasador PartyPoker, Bertrand „ElkY” Grospellier. Nie wiemy, jak teraz, ale jeszcze jakiś czas temu wszystko było dla niego „so sick”, co można było usłyszeć często na jego streamach.

Bertrand Grospellier - WSOP Europe

Drugą osobą, która spopularyzowała to stwierdzenie, był Antonio Esfandiari, który kilkakrotnie użył go na wizji w czasie nagrywania programu High Stakes Poker. Wiadomo, każdy chciałby odnosić tyle sukcesów, co „Magician”, dlatego od tamtego czasu w rozmowach często można było usłyszeć „że coś jest chore”. Cokolwiek mówiło się lub pisało, nie było skończone i nie miało takiej siły rażenia, jeśli nie wtrąciło się w wypowiedzi stwierdzenia „so sick”.

Vamoooo!

Dotarliśmy do Brazylijczyków… Na wstępie podziękujmy Panu za to, że są, bo mimo iż często ich gra przyprawia nas o mdłości, to dzięki nim wielu z nas stać na chleb, i jeszcze coś do tego chleba.

Brazylia

Obcowanie z nimi w czasie gier na żywo nie zawsze bywa przyjemne. Szczególnie wtedy, gdy zbiorą się w grupę (jak osiedlowe „drechy”), trochę wypiją i przyjdą na trybuny, aby dopingować swoich pobratymców. Gdy wejdą w swój trans, zdają się zapominać o tym, że istnieją w ich języku jeszcze jakieś inne słowa. Gość podbije przed flopem, railbirds krzyczą: „Vamooo”. Zobaczy kartę na turnie, leci „Vamooo” po raz drugi. Nie daj boże, że wygra rozdanie, a już w ogóle, jak pokaże blef, no to już nie ma lekko. Okrzyki „Vamooo”, „Vamooos”, „Vamonos” nie milkną przez długi czas. Co możemy powiedzieć więcej – so sick.

Too many outs

To stwierdzenie znajduje się chyba obecnie na szczycie list przebojów najbardziej irytujących powiedzonek, które pokerzyści od siebie małpują. Ukuł je Parker „Tonkaaaap” Talbot w czasie swoich streamów. Oznacza to mniej więcej tyle, że mamy zbyt dużo outów, żeby trafić jeden z nich i wygrać rozdanie. Fatalizm w czystej postaci, a że czasem się sprawdza, to słowa zwiastujące torbę słychać relatywnie często, a to już boli „słuchaczy”.

Tonkaaaap

Najśmieszniejsze jest oglądanie osoby, która już od flopa mamrocze pod nosem zaklęcie „too many outs” (najbardziej zdeterminowani już wtedy dołączają do tego zwrot „so sick”). I gdy ich przepowiednia ostatecznie się sprawdza, widać, jak w ich oczach gaśnie światło, a chwilę potem rodzi się w nich agresja: „Mówiłem k…, że too many outs. Ja pie… So sick. Dlaczego zawsze mi się to przytrafia?”.

Uśmiechnijcie się. Na część drugą zapraszamy w przyszłą sobotę.

Monster Series - 29 kwietnia - 6 maja, 2.700.000$ Gtd

Doro
Pasjonat pokera, który chciałby, żeby gra stała się ważniejszą częścią jego życia. Wybrał się w drogę z NL2 do NL100. Czy kiedyś zrealizuje swój cel?