W 2010 roku Kanadyjczyk Matt Jarvis dotarł do November Nine podczas festiwalu World Series of Poker. Ostatecznie zajął ósme miejsce i wygrał ponad milion dolarów. Kiedy zawitał do Las Vegas ponownie jakiś czas później udało mu się pokonać field 732 graczy i zatriumfował w evencie No-Limit Hold’em Six-Handed za 5000$ wpisowego (wygrana sięgnęła ponad 800.000$). To wtedy zgarnął swoją pierwszą bransoletkę. Jesteście ciekawi co porabia dzisiaj?
Jarvis myje okna i dachy. Nie to, żeby zbankrutował, wręcz przeciwnie. Pokerzysta postanowił zainwestować pieniądze wygrane w pokerze w nietypowy biznes.
Dzień z życia Matta Jarvisa
Jeśli śledzicie losy Matta, to zapewne wiecie, że niedawno dołączył wraz z żoną do franczyzy Shack Shine – pierwszej firmy w USA, która zaoferowała swoim klientom kompleksowe sprzątanie domów. I tak oto spółka pokerzysty zajmuje się czyszczeniem okien, budynków i wszystkich brudów tego świata.
“Dużo ostatnio jeździmy” mówi Jarvis w wywiadzie dla CardsChat zapytany o swoje życie. “Moje życie jest teraz jednak bardziej uporządkowane niż wtedy, gdy grałem w pokera. Wkrótce nasza firma kupi nowego vana, więc rozwijamy skrzydła, a to wszystko w ciągu zaledwie kilku miesięcy.”
Typowy dzień Jarvisa zaczyna się o 5:45 rano. Przygotowania do pracy i śniadanie. Potem zawodnik wsiada w samochód Shack Shine i jedzie do pracy, którą zaczyna o ósmej.
“Kiedy już dojadę na miejsce” kontynuuje Jarvis, “to rozmawiam z klientami, przygotowuję sprzęt z chłopkami i dokonuję wycen dla sąsiadów po znajomości, za darmo. Potem jadę po zaopatrzenie do samochodów i w międzyczasie przeprowadzam rozmowy z osobami ubiegającymi się u mnie o pracę.”
Jarvis zazwyczaj wraca do domu po 18 i wtedy spędza czas ze swoją żoną Julianą oraz psem Tobym. Noce zarezerwowane są niestety na przygotowania do następnego dnia ciężkiej pracy.
Chwile stresu
CC: Opowiedz nam coś o Shack Shine. Co zainspirowało Cię do otwarcia takiej firmy?
Matt Jarvis: Shack Shine to firma, która jest jak myjnia dla samochodu, z tym, że my sprzątamy domy. Przygotowujemy je pod różne okazje, a zimą sprzątamy nawet śnieg i zawieszamy dekoracje.
Usuwamy mech i zajmujemy się wszystkim, co znajduje się zarówno wewnątrz jak i na zewnątrz. Rynny, strychy, wszystko co tylko można sobie „wymarzyć”.
Zawsze chciałem prowadzić jakiś interes. Wróciłem na chwilę do szkoły i obserwowałem rynek. Kupiłem nawet kilka samochodów, ale dopiero jakiś czas później pomyślałem, że mógłbym rozpocząć biznes tego typu.
Natknąłem się na Shack Shine po tym jak parę osób opowiedziało mi o zaletach franczyzy i spółki matki SS, czyli O2E. Pokerzysta bez doświadczenia w biznesie może się tu wszystkiego nauczyć, więc było to coś w sam raz dla mnie.
CC: Jak idzie Ci do tej pory?
Matt Jarvis: Czasem są chwile pełne stresu, ale ogólnie czuję, że podążam we właściwym kierunku. Sporo nauczyłem się w tym roku. Rozumiem klientów i mam lepszy kontakt z pracownikami. Przeprowadzam rozmowy kwalifikacyjne i buduję zespół, co również bardzo rozwija mnie osobiście.
Fajne jest to, że tu każdy może coś dla siebie zyskać, a w pokerze niestety ktoś zawsze traci.
Przyjemnie jest, gdy klienci są zadowoleni i polecają nas innym. Moi pracownicy czują się wtedy dowartościowani, a ja lubię sprawiać, żeby ludzie byli szczęśliwi.
Czyste sumienie pokerzysty
CC: Czy nadal grywasz w pokera? Jak łączysz to z życiem zawodowym?
Matt Jarvis: W tym momencie nie bardzo. Od WSOP w ubiegłym roku grałem może z 10 razy. Po tym jak w lipcu odpadłem z Main Eventu natychmiast zająłem się poszukiwaniem pracowników do firmy.
Czasem brakuje mi sesji, ale zazwyczaj jestem zadowolony z tego co buduję na co dzień. Poker to hobby, które jest bardzo wymagające jeśli o czas chodzi. Trzeba sporo grac i uczyć się, aby rywalizować z najlepszymi. Póki co pracuję nad firmą, może kiedyś wrócę do zawodowej gry.
CC: Jakie masz plany na lato i tegoroczny festiwal WSOP?
Często powtarzam znajomym, że nie brakuje mi turniejów, chyba, że są one wyjątkowe, a ten jest szczególnie specjalny. Sęk w tym, że muszę być skupiony w 100%, inaczej nie ma sensu tam w ogóle jechać.
CC: Czy w nadchodzących latach poker będzie częścią Twojego życia?
Matt Jarvis: Może nie dużą, ale na pewno jakąś tak. Uwielbiam konkurować z innymi, bz względu na wiek, a poker mi to doskonale umożliwia.
Przesiedziałem przy stole 10.000 godzin wymagane rzekomo do tego, aby zostać mistrzem danego fachu, więc choćby poker zmienił się nie do poznania to i tak tego co wiem nikt mi nie odbierze.
Kiedy będę miał 50 czy 60 lat to nie pojeżdżę już pewnie wyczynowo na snowboardzie i nie strzelę gola z przewrotki, ale nadal będę w stanie sprawdzić jakiegoś młokosa z najniższą parą, a może nawet uda mi się go z nią wyblefować z rozdania.
To tylko niektóre z powodów, dla których kocham pokera i dla których zawsze będzie on częścią mojego życia.
***
28 maja – DARMOWY turniej specjalny TYLKO dla naszych graczy z 1.000$ dodanym do puli nagród. Jeśli nie masz jeszcze konta na PartyPoker, zarejestruj je – z tego linku – i przystąp do gry.