Ari Engel został okrzyknięty królem grinderów po doskonałych występach na takich tourach jak World Series of Poker Circuit, Heartland Poker Tour oraz oczywiście Card Player Poker Tour. Takie festiwale, z buy-inami od 365$ do 1675$ często nazywane są średnimi jeśli o stawki chodzi, ale w roku 2016 nikt nie włożył w nie więcej wysiłku niż Ari Engel, który zdobył aż osiem złotych pierścieni WSOP Circuit i tytuł mistrza HPT. Nie bez powodu jest on więc autorytetem dla tych, którzy chcieliby przyswoić jakieś dobre strategie i mindset do eventów live. Poniżej specjalnie dla Was wywiad z Arim.

Card Player: Gracze, których nie stać jeszcze na eventy high-stakes mają różne inne możliwości niż grę w turniejach z niższym wpisowym. Co Ty radziłbyś jako ekspert od takich właśnie gier?

Ari Engel: Po pierwsze traktujmy wpisowe jako pieniądze, które już straciliśmy. Wkupując się za tysiąc dolarów musisz być gotów powiedzieć sobie ‘przegrałem tysiaka.’ To ułatwi Ci grę. To co na stole musi być bowiem odseparowane od tego co dzieje się w Twoim życiu poza stołem. Poza stołem .

Załóżmy, że grasz turniej za 300$, ale zazwyczaj wybierasz eventy za 50 lub 100 dolarów. „Nie jestem pewien tego, ale zaryzykuję, bo przecież to nie tak dużo”. Niby tak, ale na początku turnieju sporo osób odpada poza miejscami płatnymi i na przykład dopiero pokonawszy 90% fieldu grać będziesz o kasę, czyli w rezultacie wychodzi na to, że walczysz w turnieju wartym 3000$. Dopiero na stole finałowym Twój stack wart będzie bowiem 10.000$ Lepiej czasem grać na niższych stawkach, gdzie nie ryzykujemy tak dużo i nie musimy walczyć o dotarcie do samego końca, żeby większa niż zwyczajowo inwestycja się opłaciła.

Bardzo istotne jest także to, aby wiedzieć czego chcemy w danym evencie. Chcesz po prostu dotrzeć do miejsc płatnych? Może walczysz o przeskoczenie do następnego progu wygranych? Ludzie mówią: ‘Gram po to aby wygrać’, ale ze strategicznego punktu widzenia to nie ma sensu. Takie postępowanie miało sens w dawnych czasach gdy wielu zawodników walczyło tylko o to, żeby się utrzymać na stole. Amatorzy chcą tylko wygrać cokolwiek, ale kluczowa postawa to balans pomiędzy przetrwaniem blindów a budowaniem stacka, nie ekstremalne podejście.

CP: Czy amatorzy mają dzisiaj jakieś szanse w turniejach?

AE: Musimy zrozumieć pewną statystykę. Jeśli nie jesteś wśród 10-15 procent najlepszych to i tak bardzo często odpadniesz bez pieniędzy. Frustracja, rozżalenie i pretensje pojawią się wtedy bardzo szybko. Poker to bardzo częste przegrane jeśli o turnieje chodzi i trzeba mieć bardzo dobrą psychikę, żeby się do tego przyzwyczaić. W eventach statystycznie 9 na 10 razy przegrasz. Dotarcie do miejsc płatnych to też nie zawsze fortuna i nie każdego zadowala minimalny cash. Miałem kiedyś rok kiedy szło mi dobrze a i tak szedłem spać sfrustrowany. To odbija się na psychice i naszej kondycji jeśli nie relaksujemy się z dala od stołu i zarywamy noc za nocą.

W pokerze warto pamiętać o tym, że jesteś i pracownikiem i pracodawcą; swoim własnym szefem. Musisz pytać się wciąż: ‘Jakim szefem jestem dla siebie? Czy mam nierealne oczekiwania? Czy drażni Cię każda eliminacja z turnieju?’

Najlepsi gracze na świecie docierają do miejsc płatnych tylko w 18% przypadków. Jeśli postawisz nawet na samego Phila Ivey a on przegra akurat pieniądze, to czy możesz mieć do niego czy też siebie pretensje? Najlepszy może nas rozczarować, a co dopiero my sami, nadal uczący się wielu aspektów gry.

CP: To prawda, że musimy mieć realne oczekiwania. Jeśli jesteśmy przeciętnym pokerzystą to w turnieju na 100 osób wygramy dokładnie 1% gier.

AE: Nawet jak jesteś dwa razy bardziej uzdolniony, co zdarza się bardzo rzadko to nadal masz tylko 2% szans na wygraną w takim scenariuszu.

CP: To dlatego trzeba balansować agresję i budowanie stacka. Na niskich stawkach ludzie wydają się też mieć problem z doborem rąk startowych. Jaką radę miałbyś dla nich?

AE: W wielu turniejach mniej doświadczeni gracze sprawdzają zbyt loose na początku gry i sprawdzają osoby grające tight z 8-7 suited, myśląc, że wygrają stack od kogoś z overparą albo top arą. To podejście jest bez sensu. Nikt nie odda im stacka z asami, gdy na flopie spadną trzy piki.

Odwrotnie, ale równie źle grają później, gdy zbliża się bubble. Zamiast atakować wtedy wszystkich, którzy się pozamykali sami siedzą i czekają tracąc dobre okazje. Tak nie można wygrać turnieju pokerowego.

Masa pokerzystów robi odwrotnie niż nakazuje to zdrowy rozsądek dobrego pokerzysty. Grają zbyt swobodnie na początku a zamykają się wtedy, gdy na stole jest sporo niechcianych pul i ludzie myślą tylko o tym, aby dotrzeć do byle jakiej wygranej.

ŹRÓDŁOcardplayer
Wesker
Nauczyciel, tłumacz, dziennikarz, mąż, świeżo upieczony ojciec i amator pokera. W wolnej chwili lubię powędrować korytarzami tworzonymi w wyobraźni Stephena Kinga. Nie pogardzę także dobrą grą jeśli dać mi jakiegoś pada w ręce. Muzycznie zatrzymany w latach 90-tych.