Irlandczyk Andy Black to pokerzysta, który na scenie jest już ponad dwadzieścia lat. W tym czasie zdołał m.in. zająć piąte miejsce w Main Evencie WSOP. Mówi, że po kilku latach przerwy znów potrafi czerpać radość z pokera.
Black w żadnym razie nie jest typowym grinderem. Kiedy prawie dwadzieścia lat temu odpadł z Main Eventu, natychmiast udał się do klasztoru, stąd jego przezwisko „The Monk” (Mnich). Kilka lat później w Mainie zajął piąte miejsce inkasując 1,75 mln dolarów.
Andy nie ma dzisiaj czasu na granie dużych turniejów. Przez parę lat czuł też pewne „wypalenie zawodowe”. Dopiero niedawno miłość do pokera wróciła i teraz można spotkać go na World Series of Poker. W tym czasie w pokerze sporo się zmieniło:
– Myślę, że liczba świetnych, inteligentnych dzieciaków, grających na wysokim poziomie jest niesamowita. Wiedza matematyczna, którą ze sobą przynoszą, to jest coś. Poziom gry w tych czasach jest fantastyczny, czasem czuję się przy stole jak głupek.
Pokerzysta uważa, że wyższe umiejętności to nie jedyna zmiana. Gracze dzisiaj znacznie lepiej traktują siebie i częściej rozmawiają przy stole. Pewna ignorancja pozostała (widoczna od niektórych graczy ze sfery online), ale znacznie rzadziej, ktoś wypowiada się o rywalu jako „rybce”, mówiąc mu tu prosto w twarz. Kultura gry jest więc na wyższym poziomie.
Zdaniem Irlandczyka, poker jest w niezłej kondycji, chociaż problemem jest z kolei fakt, że niektóre turnieje mają dla niego zbyt wysoki poziom. Na WSOP czuje się jednak lepiej:
– To pewnego rodzaju utrudnienie, ale zapewne brak pokera online w Stanach Zjednoczonych czyni WSOP łatwiejszym. Myślę, że poziom gry w europejskich turniejach pokerowych jest znacznie wyższy. Wyższy niż tutaj.
Ciągle medytuje i trochę tęskni za „starym” Las Vegas
Jak przystało na „Mnicha”, Black dalej aktywnie poddaje się medytacji. Mówi nawet, że teraz stał się przewodnikiem dla innych i w USA będzie… wygłaszał wykłady w stanie Montana. Cieszy go, że może zaoferować ludziom coś od siebie.
Pokerzysta wspomina, że jeszcze kilka, czy kilkanaście lat temu Las Vegas było inne. Mógłby opowiadać o tym, jak Dave „Devilfish” Ulliot sprzedawał przy stole biżuterię, a lokalny dealer kokainy, był jednocześnie ich krupierem w grze. Takich historii ma trochę w zanadrzu, ale jak widać – nie znaczy to, że nie gra chętnie w Mieście Grzechu. W czerwcu zagra sporo eventów:
– Początkowo zarezerwowałem kilka lotów, bo mam roczne dziecko w domu. Miałem w planie przylecieć tutaj dwa razy, łącznie na dwadzieścia dni, ale żona i dzieciak mają się dobrze, a więc chyba zostanę na całą imprezę. Jak zadzwonią z domu, to wrócę. To wspaniale tutaj się znajdować. Wiesz, czuję, że mam znowu na coś szansę.
***
888poker zakończyło działalność w Polsce. Szukacie nowego miejsca do gry?
Zapraszamy na PartyPoker, gdzie czekają na Was m.in.: 20$ na start, bonus 100% do 500% oraz najlepszy na rynku program rakeback, który daje wam co tydzień do 40% zwrotu prowizji. Już teraz zarejestrujcie swoje konto – z tego linku – i ponownie cieszcie się grą w pokera.