Kilka dni temu, gdy prawdziwe okazały się spekulacje branżowe dotyczące sprzedaży The Rational Group, czyli firmy należącej do rodziny Scheinberg i będącej właścicielem takich podmiotów, jak PokerStars, Full Tilt Poker, EPT, PCA, LAPT i APPT, łącznie z wszelkimi prawami ich dotyczącymi, a nabywcą jest Amaya Gaming Group – wiele osób zdawało się zastanawiać – co to w ogóle jest za firma? Skąd się wzięła, czym się zajmuje i jak to możliwe, że stać tą firmę na tak potężny zakup ($4,9mld), skoro sama jest wyceniana na zaledwie ~$500mln!
Oczywiście od razu z ową transakcją pojawiło się także sporo spekulacji, w sumie dość zrozumiałych. Postanowiłem w takim razie przyjrzeć się tej kwestii z różnych stron i spróbować wyciągnąć jakieś wnioski.
Na początku – nim rzucimy się w wir spekulacji, zajmijmy się kilkoma faktami. Co wiemy o Amaya Gaming Group?
Otóż jest to firma z Kanady, notowana na giełdzie w Toronto. Najczęściej – przy informacji o zakupie PokerStars – podawane było, iż Amaya jest właścicielem sieci Ongame. Tak, to jest fakt, jednak przyglądając się bliżej można stwierdzić, że to tylko wierzchołek góry. Biorąc pod uwagę zasięg działania, dochodzimy do wniosku, że większość jakichkolwiek aktywności w sieci związanych z rynkiem hazardowym (mam tu na myśli pokerroomy i kasyna internetowe) jest bezpośrednio związane pośrednio lub bezpośrednio z produktami Amaya Gaming Group.
Firma ta jest dostarczycielem oprogramowania, rozwiązań technicznych a także licznych licencji na rynkach zamkniętych, takich jak Włochy, Dania czy też stan New Jersey w USA. Amaya wspomaga funkcjonowanie takich firm, jak – (alfabetycznie) 888, bet365, betfair, betsafe, betsson, bwin, PokerHeaven, RedKings, SportingBet, Unibet, William Hill. Jej partnerami są także Facebook, Twitter, YouTube. Oprócz tego Amaya jest jednym z największych producentów i dostawców oprogramowania kasynowego (mowa o kasynach internetowych, jak i naziemnych). No i oczywiście – co już było podawane przy każdym newsie o zakupie PokerStars – Amaya jest właścicielem Ongame, a także CadillackJack (producent i dostawca gier i oprogramowania kasynowego). Jak widać – sporo tego!
Mimo tak szerokiego zasięgu działań rynkowych, sama firma wyceniana była na około $500 mln. I tu pojawia się pytanie – jak to możliwe, że tego typu firma, tańsza niż samo FTP (PokerStars zakupiło FTP za około $750mln) mogła sobie pozwolić na tak gigantyczny zakup? Z odpowiedzią na to pytanie łączą się od razu pewne – mniej lub bardziej prawdopodobne – teorie.
Kto rozsądny pozbywa się świetnie prosperującego interesu? Zanim przejdziemy do kwestii związanych z tym, kto i co tu na prawdę kupił, a także kto za tym wszystkim stoi, wyjaśnijmy pewną sprawę – niezwykle istotną dla całej transakcji.
Gdy w 2011 roku nastał pamiętny czarny piątek, wiele osób związanych z branżą pokerową znalazło się na cenzurowanym. Głównie w USA oczywiście. Nie ominęło to między innymi właściciela PokerStars – był nim wtedy Isai Scheinberg. Choć teoretycznie nie miał on zbyt wiele wspólnego z nielegalnymi działaniami, o jakie oskarżono całą resztę ludzi związanych z nielegalnym obrotem pieniędzmi i wykorzystywaniem funduszy graczy, Isai postanowił odsunąć się w cień i oficjalne powierzył dobrze prosperujący interes swojemu synowi – Markowi. Oczywiście wszystko zostawało w rodzinie, ale na papierze całość musiała wyglądać tak, że to Mark Scheinberg przejął główną rolę w tym biznesie.
Były to dość perspektywiczne działania, gdyż miały związek z ewentualnym powrotem PokerStars na rynek amerykański. Z kimś zamieszanym w aferę z 2011 roku nie mieliby na to szans, a tak mogła pojawić się furtka, przez którą macki giganta pokerowego miałyby dostać się do portfeli spragnionych pokerowych doznań amerykańskich fanów tej karcianej gry. A że Stany są jednym z największych na świecie rynków, no i popyt na tego typu usługi jest tam spory – kwestii tej nie można było zbagatelizować. I tu powstaje pytanie – dlaczego w takim razie rodzina Scheinberg zdecydowała się sprzedać swoją przysłowiową kurę znoszącą złote jaja? Przecież ten interes przynosi coraz większe dochody. I tu dochodzimy do sedna, gdzie wszystko staje się w miarę jasne.
Przede wszystkim – PokerStars niestety nie dostało licencji na działanie na rynku amerykańskim. Ponadto najbliższe ponowne starania o ową licencję potentat pokerowy mógłby podjąć dopiero za dwa lata. Co więcej – bardzo prawdopodobne było, że wskutek pewnych zmian prawnych, takiej licencji nie otrzyma nigdy. A przynajmniej nie w najbliższej przyszłości. Amaya za to takową licencje posiada.
Czy więc Isai, tudzież Mark Scheinberg uznali, że dobro pokerzystów jest ważniejsze, niż ich coroczne przychody z rynku pokerowego? Nic bardziej mylnego. Warto się tutaj zagłębić w kwestię płatności, czyli tego, jak firma warta wspomniane 500 milionów dolarów, była w stanie zapłacić aż 4,9 miliarda dolarów. Otóż nie była.
Jak podaje serwis finance.yahoo.com – tylko niewielka część tej kwoty została zapłacona dzięki pieniądzom należącym do Amaya Gaming Group. Pozostała część była kredytowana przez Deutche Bank, Barclays Bank i Macquarie Capital, a kwota jednego miliarda dolarów – mówiąc w zupełnym uproszczeniu – została zapłacona poprzez udziały w firmie Amaya Gaming Group. Tak więc rodzina Scheinberg, chociaż nie pełni już oficjalnie rządów w samym PokerStars i całej reszcie podmiotów należących do Rational Group, wciąż będzie mogła czerpać znaczne zyski z działalności nowego właściciela.
Kwestią spekulacji jest też to, ile faktycznie akcji w Amaya Gaming Group posiada rodzina Scheinberg. W dniu omawianej transakcji doszło bowiem do zakupu bardzo dużych pakietów tychże udziałów w Amaya, co pozwala przypuszczać, że Isai i Mark będą mieli dużo do powiedzenia odnośnie przyszłych działań firmy, która obecnie jest największym graczem na światowym rynku pokerowym.
Czy to wszystko oznacza w takim razie, że możemy spodziewać się w najbliższym czasie powrotu amerykańskich graczy do lobby PokerStars czy tez Full Tilt Poker? Prawdopodobnie tak, ale tu pozostaje kwestia interpretacji, co możemy zwać czasem 'najbliższym’.
Nie są to na pewno dni, czy też tygodnie. Jak stwierdził CEO Amaya Gaming – David Baazov – transakcje o takiej wielkości i skali nie są natychmiastowe. W końcu to nie jest zakup telewizora w sklepie. Cała umowa dotycząca nabycia wszelkich praw jest obecnie w toku i jej zamknięcie przewidywane jest dopiero na – w przybliżeniu – 30 września 2014 roku. Dopiero wtedy będzie można podjąć działania mające na celu otwarcie dla PokerStars rynku amerykańskiego. A konkretnie to tylko do New Jersey, gdyż w takich stanach jak Kalifornia czy Pensylwania rozgrywają się teraz debaty odnośnie zmiany prawa, co mogłoby skomplikować, czy wręcz uniemożliwić powrót PokerStars, czy tez Full Tilt Poker na tamte rynki. O co dokładnie chodzi?
Nie zagłębiając się w same nazewnictwo i szczegóły owych praw, można powiedzieć, że chodzi o to, by nie wpuszczać na tamtejsze rynki firm z wątpliwą reputacją. Początkowo dotyczyło to tylko kwestii osób zarządzających danymi firmami, stąd też wynika fakt, że Isai i Mark Scheinberg musieli kompletnie zniknąć z ram działalności PokerStars i wszystkiego, co się wiązało z ich biznesem pokerowym. Także wiele innych osób na najwyższych stanowiskach pożegnało się ze swoimi rolami w nowej rzeczywistości, kreowanej przez Amaya Gaming. Nowa grupa ludzi zarządzających dopiero co przejętym biznesem pokerowym musiała być – mówiąc potocznie – 'czysta’ w oczach prawa amerykańskiego. Okazuje się, że o ile starczy to w New Jersey, to może być za mało dla kilku innych stanów.
Nowym pomysłem prawnym jest rozszerzenie powyższych obostrzeń także do znaków towarowych, czy też oprogramowania. I w tej kwestii prawdopodobnie można spodziewać się, że Amaya będzie lobbować za tym, by owe zmiany nigdy nie weszły w życie, gdyż z pewnością na tym stracą sporo potencjalnych dolarów. I mówiąc stracą, mam oczywiście na myśli – nie zarobią.
Podsumowując wszystkie powyższe dane można łatwo stwierdzić, że – po pierwsze – nie! Nie sprzedaje się kury znoszącej złote jajka. Można ją zamienić co najwyżej na farmę takowych kur. I prawdopodobnie (niestety nie ma szans, że usłyszymy to w jakimkolwiek oficjalnym oświadczeniu) tak właśnie postąpiła rodzina Scheinberg ze swoją 'kurą’ – PokerStars i całą resztą podmiotów.
Po drugie – możemy spodziewać się, że Amaya postara się o jak najszybsze pojawienie się swoich nowych 'dzieci’ na amerykańskim rynku gier hazardowych. Choć niestety nie oznacza to wcale, że będzie to rynek połączony z całą pulą, w której znajdujemy się między innymi my. Możliwe jest także takie rozwiązanie, że tamtejsze gry będą funkcjonowały podobnie, jak miało to miejsce w przypadku Włoch, Hiszpanii, Francji…
Po trzecie – raczej nie powinniśmy się obawiać wielkich zmian odczuwalnych dla nas – graczy – w związku z nabyciem praw przez Amaya Gaming. Jest to rozgrywka na zupełnie innym szczeblu, więc wszystko powinno funkcjonować tak jak dotychczas.
I na koniec – po czwarte – Amaya Gaming Group to nie jest żaden kopciuszek, czy początkujący gracz rynkowy. Choć firma jest stosunkowo młoda, to już przed tym kolosalnym zakupem była dość liczącym się podmiotem w branży hazardowej. A teraz stała się gigantem.
Co w takim razie przyniesie nam przyszłość pod szyldem Amaya Gaming? Tu możemy spekulować i ile będzie osób, tyle zapewne opinii. Najpewniejsze jest jednak to, że musimy po prostu poczekać i zobaczyć, co się rzeczywiście wydarzy, a cała reszta zostaje tylko i wyłącznie w sferze naszych domysłów…