Aaron Sorkin i Jessica Chastain

Aaron Sorkin, reżyser „Gry o wszystko” nie cierpi pokera. Nie przeszkodziło mu to jednak w wyprodukowaniu świetnego filmu z pokerem w tle. Zobaczcie, dlaczego Amerykanin ma tak negatywne zdanie na temat naszej gry.  

Kto był w kinie na filmie Aarona Sorkina, „Gra o wszystko”, może odnieść wrażenie, że reżyser to pasjonat, który spełnił swoje odwieczne marzenia o nakręceniu filmu o pokerze. Bez najmniejszego trudu wyobrażamy go sobie siedzącego przy pokerowym stole w piątkowe wieczory, w domu, w piwnicy, ze szklaneczką whiskey i z cygarem w ustach. Oprócz niego siedzi tam jeszcze ośmiu jego koleżków, a wieczór i noc mija im na pokerowej rozgrywce. Nic bardziej mylnego.

Aaron Sorkin nie znosi pokera! Dla niego to bardzo nudna gra. Reżyser po prostu został wynajęty do tego, aby stworzyć film/produkt, którego fabuła będzie zahaczała o pokerową rozgrywkę. Nic więcej.

Oddajcie mi prawdziwe sporty

Twórca „Gry o wszystko” jest fanem stacji ESPN, w której co roku pokazywane są relacje z WSOP. Siłą rzeczy od czasu do czasu musi oglądać rozgrywki pokerowe. Próbuje, próbuje, ale nijak nie może przekonać się do kart.

Nic nie mogę na to poradzić, że puszczają od czasu do czasu relacje z WSOP. To jest najgorszy sport dla widza, jaki istnieje. Próbowałem obejrzeć kilka minut transmisji – nawet wtedy, gdy pracowałem nad filmem, co powinno być dla mnie korzystne – i mogę powiedzieć, że moja ocena relacji zawiera się w przeciwieństwa stwierdzenia: nie można oderwać od niej wzroku. Raczej powiedziałbym, że w ogóle nie można skupić na niej wzroku!

Możemy sobie wyobrazić, że oglądanie transmisji może być trudne w odbiorze dla kogoś, kto nie jest zaznajomiony z zasadami pokera. Sorkin posuwa się jednak dalej w swoich utyskiwaniach odnośnie przebiegu rozgrywki.

Nie chcę, żeby którykolwiek z tych graczy w marynarkach, okularach i czapeczkach baseballowych poszedł do domu z jakimiś pieniędzmi. Nikomu nie kibicuję. Czy można zrobić tak, żeby wygrała kelnerka?

„Gra o wszystko”, niekoniecznie o pokerze

W tym momencie możemy zadać sobie pytanie, dlaczego „Gra o wszystko” bardziej jest filmem o relacjach, a nie filmem, w którym na pierwszy plan wysuwa się gra w pokera? Odpowiedź może być tak oczywista, że aż banalna, ale ten fakt może po prostu wynikać z niechęci reżysera do samej gry (?).

Naszym zdaniem prawda leży jednak trochę gdzie indziej. Jeśli powstałby film, którego tematyka, w sensie ścisłym, dotyczyłaby gry w pokera, byłby to film dla wybrańców, dla pasjonatów, dla osób, które uwielbiają śledzić transmisje na PokerGO/ESPN. W ten sposób nie zapełni się sal kinowych w multipleksach… Tworząc film o relacjach, co zresztą znakomicie się Sorkinowi udało, reżyser wysłał zaproszenie na seans do znacznie szerszego grona odbiorców. „Don’t hate the player, hate the game”.

♣♣♣♣

Zachęcamy Was do zapoznania się z recenzją filmu „Gra o wszystko”, którą przygotował dla Was Doro. Możecie być pewni, że w tym tekście nie znajdziecie informacji zdradzających fabułę, tak że gorąco zachęcamy Was do zapoznania się z jego oceną.

Książka „Gra o wszystko”, którą wydało wydawnictwo HarperCollins Polska, jest już dostępna w księgarniach. Więcej informacji na jej temat znajdziecie – tutaj.

Już wkrótce na łamach naszego portalu pojawi się recenzja tej książki oraz konkurs, w którym do wygrania będzie egzemplarz „Gry o wszystko”. Śledźcie nasz fanpage, aby nie przegapić szansy na atrakcyjną wygraną.

baner Maksymalny rakeback na PartyPoker!

ŹRÓDŁOPokertube
Doro
Pasjonat pokera, który chciałby, żeby gra stała się ważniejszą częścią jego życia. Wybrał się w drogę z NL2 do NL100. Czy kiedyś zrealizuje swój cel?