W pokerze istnieją tematy, które powracają co jakiś czas jak bumerang. Jednym z takich tematów jest WSOP, a właściwie bransoletka, która wręczana jest zwycięzcy każdego eventu. Pokerowi dziennikarze wielokrotnie zabierali głos w debacie, czy to „świecidełko”, wciąż ma tak ogromne znaczenie. Ostatnio na swoim blogu kwestię tą poruszył Karl Mahrenholz, który przy okazji opowiedział własną historię.
W sierpniu 2007 roku, Karl zajął trzecie miejsce w Main Evencie turnieju London Gutshot Club, za co otrzymał £10,000. To był pierwszy rok w karierze Karla, jako zawodowego pokerzysty i był dla niego bardzo udany. Pokerzysta wspomina, że kiedy w grze zostało trzech zawodników, zdecydowano się zrobić deal, który zagwarantował profesjonaliście wygraną. Miesiąc później, w stolicy Anglii odbywał się turniej organizowany przez WSOP i wszyscy byli z tego powodu bardzo podekscytowani, również Karl, który postanowił wziąć udział w tym wydarzeniu. Czy miał na to odpowiedni kapitał? Nie. Czy posiadał wystarczające umiejętności? Prawdopodobnie nie. Czy powinien grać ten turniej? Z całą pewnością nie!
Mimo, że wszystkie logiczne argumenty przemawiały na niekorzyść Karla, pokerzysta postanowił wziąć w rękę dziesięć tysięcy funtów i zarejestrować się do turnieju! Profesjonalista wspomina, że wszyscy gracze zgromadzeni w kasynie byli bardzo podekscytowani, zresztą trudno się temu dziwić, skoro organizator zagwarantował zwycięzcy £1 mln. Gracze byli jeszcze bardziej podekscytowani, kiedy okazało się, że w turnieju udział bierze 362 graczy, a więc organizator musiał sporo dołożyć do puli.
Karl wspomina tamte chwilę z wielkim sentymentem. „Teraz po upływie sześciu lat, WSOPE nie odbywa się już w Londynie, lecz we Francji. W tegorocznej odsłonie tego wydarzenia, udział wzięło 375 graczy, co jest niezbyt imponującym wynikiem.” Karl pyta jednak, czemu Brytyjczycy nie kochają tego eventu tak jak kiedyś. Francja to państwo, które jest łatwo dostępne i wielu brytyjskich pokerzystów decyduje się na udział w EPT Deauville oraz Monte Carlo. Na WSOPE wybierają się jednak niechętnie. Karl pisze, że chociaż nie ma dokładnych danych, z jego informacji wynika, że tylko 3 lub 4 Brytyjczyków zdecydowało się na podróż do Paryża.
Profesjonalista przypomina, że w turnieju Ladies Event udział wzięło jedynie 65 kobiet, a turniej high-roller przyciągnął zaledwie 80 śmiałków. „Powiedzmy, że te liczby nie są wcale najgorsze biorąc pod uwagę wpisowe, ale czy na pewno powinno się rozdawać w nich bransoletki? Czym jest event z bransoletką? Czym jest bransoletka? Czy ona jeszcze kogoś obchodzi? Nie zrozumcie mnie źle, jestem w stanie zrozumieć, dlaczego Harrah chce wykorzystać swoją markę na całym świecie, a bransoletka jest świetnym produktem marketingowym, ale to już nie to samo co kiedyś,” pisze Karl.
Według profesjonalisty, WSOP zawsze będzie Świętym Graalem w pokerze, tak jak Vegas zawsze będzie Mekką pokerzystów, ale uważa on również, że wydarzenia w Paryżu oraz Azji powodują, że z każdym rokiem wartość bransoletki spada. „Większość graczy odpuszcza te turnieje i zostawia je profesjonalistów, podczas gdy samemu koncentruje się na eventach, w których można znaleźć lepsze value,”zakończył Karl. Jakie wy macie zdanie na ten temat? Czy na przestrzeni ostatnich lat, bransoletka straciła swoją wartość? Zapraszamy do komentowania.