Wiele stron pokerowych traci obecnie swoich profesjonalnych zawodników (takich jak chociażby Vanessa Selbst), ale 888poker nie narzeka raczej na malejąca liczbę ambasadorów, a wręcz przeciwnie. Działająca z Gibraltaru firma dodała niedawno do swojej stajni mistrza Main Eventu WSOP 2014 Martina Jacobsona, który dołączył tym samym do Dominika Nitsche oraz Chrisa Moormana.

Duma Szwecji

Jacobson jest na liście pokerzystów ze Szwecji najbogatszym zawodnikiem. Na jego koncie z eventów na żywo znajduje się bowiem 16,5 miliona dolarów.

W zespole „ósemek” jedynym graczem z jego kraju była do tej pory Sofia Lövgren. Inni prosi występujący w tych barwach to Kara Scott, Natlie Hof, Parker “Tonkaaaa” Talbot, Bruno Foster, Vivi Saliba i brazylijski piłkarz Denilson.

W roku 2014, Jacobson wyszedł z fieldu 6683 zawodników i dotarł do November Nine, choć miał mały stack. Nie przeszkodziło mu to jednak i pokazał do potrafi, wygrywając 10 milionów dolarów. 250.000$ przekazał fundacji charytatywnej REG, którą reprezentuje i regularnie wspiera finansowo.

W 2015 okrzyknięto go szwedzkim graczem roku.

Wywiad z mistrzem ME WSOP 2014

– Jak to się stało, że dołączyłeś do 888Poker?

 888poker i ja zawsze mieliśmy dobre kontakty, a ich najnowszy pomysł, aby „odnowić oblicze pokera” przypadł mi do gustu. Room ten stara się ustabilizować swoją pozycję wśród trójki największych firm pokerowych świata.

– Dlaczego akurat teraz?

 To idealny moment dla mnie, zarówno osobiście, jak i ze względu na sytuację na rynku. Sporo się zmieniło przez ostatnie kilka miesięcy.

Operatorzy w ostatnim czasie nie inwestowali w rynek, bo sporo zmieniało się w przepisach. Złote lata pokera były inne. Teraz rozpoczyna się kolejna walka o klienta.

PokerStars bardzo ucierpiało po przejściu pod zarząd spółki Amaya. Po kupieniu FTP, sądzili, że mają monopol i mogą robić wszystko, na co przyjdzie  im ochota. Wzrost pozycji 888poker i PartyPoker to sygnał, że konkurencja nie śpi i o użytkownika stoczyć trzeba będzie boje, co dla tego ostatniego przyniesie oczywiście same korzyści.

– Po triumfie na WSOP w 2014 nie grałeś zbyt wiele. Co robiłeś w tym czasie?

 Rynek pokera nieco się potem skurczył, a ja popadłem w lekki marazm. Osiągnąłem przecież to o czym marzy każdy pokerzysta. Operatorzy pokerowi też tracą zainteresowanie rynkiem, kiedy doświadcza on problemów. Coś takiego przydarzyło się i mnie po tamtym Main Evencie.

W tamtym czasie nadal sporo grałem, ale myślałem przede wszystkim o założeniu swojej firmy. Chciałem kontrolować coś, czego sukces zależy bardziej od moich decyzji niż od wariancji.

Po latach poszukiwań doszedłem jednak do wniosku, że bez sensu jest porzucać coś, co kocham, skoro mogę na tym dodatkowo zarabiać pieniądze. W kwestii inwestycji w biznes ograniczyłem się więc do roli sponsora. Od czasu do czasu spotykam się też z biznesmenami.

– Jak zmieniło się Twoje życie po wygraniu Main Eventu World Series?

 Poza planami inwestycyjnymi zmieniło się raczej niewiele. Pewnie nie takiej odpowiedzi się spodziewaliście, ale taka była prawda.

Nadal gram w tych samych turniejach i mimo, że czasem mam większą, a czasem mniejszą motywację, to miłość to gry pozostała niezmiennie wielka.

– WSOP zrezygnowało z formuły November Nine. Ty grałeś jeszcze w tamtym formacie ME. Jak oceniasz zmiany?

 Nie jestem fanem modyfikowania czegoś, co działa. Jak się nie zepsuło, to zostaw i nie ruszaj. Nowy model pozwala oczywiście widzom na śledzenie całej rozgrywki w jednym paśmie, co na pewno lepiej trafia do przeciętnego odbiorcy.

Jako fan sportu wiem, że oglądanie meczy nie jest fajne, jeśli nie są one relacjonowane na żywo. Emocje są moim zdaniem ważniejsze niż postprodukcja.

Brak przerwy sprzyja też na pewno graczom, którzy i tak nie przygotowywaliby się dodatkowo do gry na finałowym stole. Ten kto radzi sobie najlepiej przed fazą bubble zazwyczaj wchodzi też ostro w grę na finałowym stole. To zupełnie inna dynamika gry i oznacza ona, że trzeba przygotować się na wszystko już przed startem turnieju

baner Maksymalny rakeback na PartyPoker!

ŹRÓDŁOCardsChat
Wesker
Nauczyciel, tłumacz, dziennikarz, mąż, świeżo upieczony ojciec i amator pokera. W wolnej chwili lubię powędrować korytarzami tworzonymi w wyobraźni Stephena Kinga. Nie pogardzę także dobrą grą jeśli dać mi jakiegoś pada w ręce. Muzycznie zatrzymany w latach 90-tych.