Global Poker League

Gdy Alex Dreyfus ogłosił plany stworzenia zawodowej ligi, która z pokera zrobi widowisko na miarę największych wydarzeń e-sportowych, pomyślałem, że to świetny pomysł; poker jako dyscyplina potrzebuje dopływu świeżej krwi, a doskonały produkt, który trafi do mas, będzie w stanie wygenerować duże zainteresowanie wśród osób, które dotychczas nie miały styczności z tą dyscypliną.

To jest liga globalna…

Na papierze wszystko wyglądało obiecująco. Dreyfus, chcąc zainteresować swoim produktem jak największą rzeszę fanów, stworzył 12 drużyn, które umieścił w liczących się – w skali globalnej – metropoliach. Celem szefa Global Poker League było związanie drużyny z dużym miastem i ze społecznością w nim mieszkającą; swojego reprezentanta w lidzie nie mają tylko Australia oraz Afryka, a reszta kontynentów gości przynajmniej po jednym zespole.

To mądre posunięcie Dreyfusa, jednak jeszcze jest za wcześnie, żeby stwierdzić, czy w którymś ośrodku wytworzyła się jakaś realna więź między fanami a nowo utworzonym zespołem. Może za kilka lat będziemy na ten temat mogli trochę więcej powiedzieć (jeśli do tego czasu liga w ogóle przetrwa, co wcale nie jest takie pewne).

Prawda jest prosta i brutalna: jeśli GPL będzie ciekawym widowiskiem, to pojawią się fani na całym świecie, a jeśli będzie, jak jest teraz, to choćby Dreufys stworzył drużynę w samym Watykanie -„Vatican Cardinals” – to na niewiele się to zda; ludzie po prostu tego nie kupią, choćby głosili o tym z ambony we wszystkich kościołach świata. Paradoksalnie drużyna „Warsaw Husars” mogłaby w ligę tchnąć trochę życia – naprawdę tak myślę.

global-poker-league-team-logos_1ole1z8a68uh21r7uwyt42bzq1
12 drużyn wchodzących w skład GPL

… w której marketing jest podwórkowy …

Do kreowania globalnej marki potrzebny jest globalny marketing. Byłem przekonany, że Dreyfus postawi wszystko na to, aby swój produkt maksymalnie sprzedawać. Z miejsca założyłem, że marketing okaże się najmocniejszą stroną tego projektu. Niestety, stało się zupełnie odwrotnie. O Global Poker League pies z kulawą nogą nie słyszał, choć zapowiadało się obiecująco: Dreyfus promował ligę zdjęciem i grafikami, na których „The Cube” była umieszczona w centrum wypełnionej po brzegi widzami hali widowiskowej (zdj. główne). Kupiłem tę wizję, przyznaję się – nie zastanawiałem się wówczas, w jaki sposób wizjoner zamierza tych ludzi zachęcić do tak licznego przybycia na arenę, ale łudziłem się, że w jego arsenale znajdują się wizjonerskie sztuczki, o których my, osoby mniej natchnione, nie mamy pojęcia. W pierwotnych planach pierwszy finał rozgrywek miał się nawet odbyć na hali widowiskowej „The SSE Arena Wembley„, plany się jednak mocno pozmieniały.

Global Poker League
Tyle zostało z wizji Alexa Dreyfusa i finału z pompą na SSE Arena Wembley.

Ten kadr – przypominam, że jest to obrazek z wielkiego finału – mówi wszystko o tym, w jakim środowisku toczyły się gry live. Nie przesadzę, jeśli powiem, że w pierwszej części sezonu widok był jeszcze bardziej przykry. Minimalne zmiany na lepsze wprowadzono po tym, jak do współpracy z GPL dołączył PokerStars. Tak czy tak, wizerunkowo było dramatycznie słabo i surowo: zamiast wielkiego studia, wspaniałej oprawy i tysięcy kibiców otrzymaliśmy magazyn, w którym stała buda z pleksi, świeciły „jarzeniówki”, widać było walające się kable, a widownię stanowił operator i oświetleniowiec; nawet na playoffy i finał nie wpuszczono do studia publiczności (gdzie te areny widowiskowe?). Dreyfus wstydził się tego, co zobaczyliby widzowie? Wybaczcie metaforę, ale czy tylko mi ten podest na nagrodę kojarzy się ze stołem zapożyczonym z kantyny dworca PKP Szczecin Dąbie, który dla niepoznaki został przykryty ceratą? Do tego powiedzmy sobie szczerze: puchar też dupy nie urywa.

Global Poker League
Kadr z filmu „Superprodukcja”. Smutne jest to, że w studio GPL nie było nawet garstki kibiców.

… a produkt mało atrakcyjny.

Przejdę teraz do oceny samej atrakcyjności rozgrywki. Spotkania online w mojej opinii nie należą do zbyt ciekawych. Nie ma tam tzw. „ognia” i niestety odnoszę wrażenie, że oglądam „gierkę” na play money. Gdyby w każdym pojedynku HU można było wygrać chociaż 10.000$, a w 6-max ze 20.000$, może inna byłaby moja optyka. Próbowałem obejrzeć choćby jedno całe spotkanie online, ale nigdy mi się ta sztuka nie udała. Więcej nie zamierzam odgrzewać tego kotleta.

Gry live bardziej przypadły mi do gustu – mimo iż odbywają się w spartańskich warunkach – ponieważ między graczami dochodzi do ciekawej interakcji. Nie jestem wielkim fanem prowadzenia rozgrywki na stojąco, za to podoba mi się, że gra odbywa się na pulpitach, gdyż rozgrywka bez krupiera może być prowadzona w znacznie szybszym tempie. Kilka meczy w „The Cube” dociągnąłem do końca, ale obiecanego szału również nie było.

Global Poker League - Moscow WolverinesMoja opinia o grze live zmieniła się troszeczkę po ostatniej transmisji, w której spodziewaliśmy się ujrzeć Dimę Urbanovicha (nie został wystawiony do gry przez kapitana drużyny). GPL live mogę oglądać wyłącznie wtedy, kiedy komentują to wydarzenie redaktorzy PokerGround. Ale umówmy się – to jest zasługa „Timooo” i „Pietrasa„, a nie Alexa Dreyfusa.

Z pozytywów całego przedsięwzięcia mogę wymienić to, że Dreyfusowi udało się przekonać do dwuletniej współpracy wiele znakomitych graczy. Jakim cudem tego dokonał – nie mam zielonego pojęcia. Zarobki graczy są jawne i nie są to absolutnie stawki, które zawodowców mogłyby przyprawić o szybsze bicie serca.

Do gustu przypadły mi również klubowe gadżety. Obecnie dostępne są wyłącznie czapki z daszkiem, bluzy i koszulki, ale trzeba oddać GPL, że te produkty wyglądają znakomicie. Niestety za pochwałą idzie też olbrzymia nagana, ponieważ ceny w butiku firmowym są o kilkadziesiąt procent za wysokie.

Czy Global Poker League może przetrwać?

Wiem, że wizja pełnych hal widowiskowych nigdy nie ziści, ale nie dlatego, że Dreyfus nie wpompuje wystarczająco dużych pieniędzy w marketing, tylko dlatego, że poker sam w sobie jest za bardzo skomplikowaną dyscypliną, żeby był atrakcyjny dla szerokiego grona odbiorców  mimo iż wszyscy wiemy, jak proste są zasady tej gry.

Jeżeli wychodzę z takiego założenia, to właściwie powinienem powiedzieć – „good game” i zakończyć wywód, bo drugiego ESL-a to my z tego nie zrobimy. Jednak jakaś część mnie, może ta, która pragnie, aby nastał kolejny pokerowy boom, chce, aby pojawił się ktoś, kto odmieni – nie boję się tego powiedzieć – porażkę w sukces. Duże nadzieje wiążę w PokerStars, bo o ile o tym operatorze można powiedzieć bardzo wiele złych rzeczy, o tyle trzeba mu oddać, że eventy live organizuje na bardzo wysokim poziomie. Może jeśli gwiezdny room miałby w całym przedsięwzięciu większy udział, to przynajmniej stolik dworcowy by zniknął z wizji?

Zainteresowanie widzów jest znikome, bo i promocja jest znikoma; najczęściej na streamach jest kilkaset osób, a te najciekawsze gromadzą trochę ponad 1.000 widzów. Już nawet nie mówię o e-sportach, bo to w żaden sposób nie do porównania, ale najbardziej popularni streamerzy pokera – JCarver oraz Tonkaaaaap – z łatwością gromadzą po kilka tysięcy widzów podczas każdej transmisji.

Nie dość, że oglądalność jest niska, to GPL została jeszcze posądzona przez społeczność o kupowanie odwiedzin na swoich relacjach. Nie komentuję tego, bo nie wiem, czy to jest prawda, ale gdyby tak w istocie było, to mogłoby się okazać, że niektóre streamy PG gromadzą więcej widzów, a my marką globalną (jeszcze ;)) nie jesteśmy.

Kilka miesięcy temu mówiło się o tym, że Alex Dreyfus ma problemy z bieżącym regulowaniem swoich zobowiązań, które zaciągnął u pokerzystów. Nie wiem, na ile są to poważne problemy i czy ma to związek z finansowaniem działalności GPL, ale wiem jedno, że bez dofinansowania liga szybko upadnie, bo albo nie będzie nikt tego oglądał, albo od GPL odwrócą się zawodowcy, którzy nie będą chcieli firmować swoją twarzą tego projektu, i właściwie wyjdzie na to samo.

 

Tip od Doro

Załóżmy nawet, że właściciel upora się z problemami wewnętrznymi (zmieni na stoliku kolor ceraty, bo ten się najwyraźniej nie przyjął) i postara się o finansowy zastrzyk, nadal do rozwiązania pozostanie największy problem – jak sprawić, żeby atrakcyjność całego widowiska wzrosła?

W mojej opinii sukces projektu zależy od tego, ile $$$ GPL wpompuje:

  • w promocję
  • w nagrody dla zawodników.

Pieniądze dla zawodników muszą pojawić się na pierwszym planie, bo inaczej nigdy nie pozbędziemy się wrażenia, że oglądamy grę na play money. Może czas też pomyśleć nad zmianą formuły na GPL Cash Game?

A jak wy myślicie? Czy oprócz cycków – bo cycki są w stanie uratować każdy projekt – jest coś, co pozwoli zaistnieć GPL na rynku?

*********************

Jeśli podoba się wam, w jaki sposób piszę, dajcie feedback w komentarzach i kciuka w górę. Będzie to dla mnie największą nagrodą. Jeśli się nie podoba, tym bardziej napiszcie, co mogę robić lepiej. Z góry dziękuję za lajki i każdy merytoryczny komentarz.

Zakładając konto na PartyPoker z kodem DOROPG, otrzymacie: darmowe 20 USD na start (od razu zapraszam do rywalizacji ze mną na NL2), bonus 100% do $500 przy wpłacie min. 25 USD, możliwość wyrobienia za punkty licencji na Holdem Manager 2 lub Poker Tracker 4, możliwość otrzymania za punkty PlayStation 4.

Nie będę ukrywał, że ja również coś dostanę po waszej rejestracji, a wy poprzez wykorzystanie mojego kodu możecie okazać wsparcie dla tego, co robię na PokerGround. Dziękuję.

Doro
Pasjonat pokera, który chciałby, żeby gra stała się ważniejszą częścią jego życia. Wybrał się w drogę z NL2 do NL100. Czy kiedyś zrealizuje swój cel?