Ilu jest samozwańczych mistrzów pokera? Pewnie tylu, ile jest miejsc przy naszych stolikach. Wychodzi na to, że one sit one pros. Macie też często takie wrażenie? No może przesadzam, ale praktycznie każdy ma swoje przysłowiowe „trzy grosze” do wrzucenia w dowolnie przebiegającej dyskusji na temat strategii, zwłaszcza jeśli przebiega ona przez łącze internetowe i można przy okazji przytrolować odrobinę. W tym kolejnym już artykule z cyklu „Weź tego nie rób” zajmiemy się radami mistrzów pokera, sprawdzimy czy nadal są aktualne i co najważniejsze zasadne, a może niektóre przestały mieć już rację bytu? Często słyszysz: „Weź tego nie rób!”? No to zapraszam!

Czy jest tytułowa wolna gra? Czy chodziło mi o siedzenie na bubble’u jakieś satelity z dowolną ręką, powiedzmy z 3 DC zastanawiając się do bólu nad swoim ruchem, po czym wyrzucając wszystko co się da bez cienia zażenowania? A może miałem na myśli slowplayowanie w sytuacji, kiedy mając najlepszą rękę chcemy troszkę popastwić się nad przeciwnikiem na showdownie. To akurat określa się mianem slowrolla i raczej można za to dostać po papie w mniej przyjaznych pokerowych zaułkach. W końcu nie każdy pokerzysta ma stalowy mindset i lubi pokazywać gorszą rękę. Nie tędy droga.

http://youtu.be/TkajWS65VwY
Omawiana wolna gra tyczy się zachowania, kiedy mając układ, który naszym zdaniem jest najlepszy/nadający się do valuebetowania, nie sięgamy po żetony w nadziei na… no właśnie na co? Dwie podstawowe kwestie, które przemawiają za takim podejściem uznawane przez zwoleników slowplayowania za dogmaty to: łaskawe umożliwienie przeciwnikowi poprawienie relatywnej siły swojej ręki wynikające z obawy przed wygonieniem gorszych układów oraz oddanie inicjatywy na rzecz rywala, który naszym zdaniem może zacząć blefować odbierając naszą pasywność jako słabość.

Mamy   na stole    idealny czas, żeby zagrać slowplay? Spójrzmy, czy warto czekać w tej lub podobnych sytuacjach…

You slowplay, you pay.

Generalnie rada wydaje się być dosyć rozsądna, bo kryją się za nią mądrości wykrystalizowane przez wieki (no może lata) świetności pokera. Mając najlepszy w danym momencie układ nie grając bet często tracimy możliwość wrzucenia wszystkich żetonów na środek stoła. Jest tak z kilku powodów. W naszym wyidealizowanym świecie budujemy sobie scenariusze, w których przeciwnicy będą blefować nas, gdy siedzimy twardo z karetą Asów na stole   sami reprezentując bardzo silną rękę, oddając nam z uśmiechem na twarzy sterty żetonów. Niestety dobrze wiecie, że tak nie jest. Często przeceniamy twórczą agresję naszych rywali, oczekując od nich zachowań pokroju japońskich kamikadze. Problem agresji jest widoczny zwłaszcza na niższych stawkach, gdzie często początkujący gracze próbują przenieść ciężar agresji swoich monsterów na przeciwników. A Ci całkiem nieświadomie grają nadal pasywnie i nie współpracują.

1322167633_by_bought_500

Trochę w kontraście do powyższego akapitu jest kolejny powód, dla którego nie powiniśmy zwalniać niepotrzebnie naszej gry. Gracz nadal w wielu przypadkach mają problem z rzeczywistą oceną sytuacji i relatywnej siły swojej ręki. I co wtedy robią? Nie odpuszczają i sprawdzają popełniając błędy. Klasycznym przykładem jest złe rozgrywanie overpair w stylu   na . Co z tego, że pula 3-betowana, skoro spora część graczy rekreacyjnych stwierdzi, że mając parę wyższą niż najlepsza możliwa na stole muszą sprawdzić. Po co tracić okazję na sowity valuebet z naszymi Asami w takiej sytuacji? Zwróćcie uwagę, że wiele kart może skłonić naszego oponenta do odpuszczenia takiej puli. Każda karta wyższa od oraz wszystkie karty układające strita to dla niego realne zagrożenie i powód do spasowania. Musimy zdawać sobie sprawę, że na wszystkich rozgrywanych boardach będzie wiele kart na turnie i riverze, które możemy określić mianem action killerów. Przykłady?

turn   na przeciwnik turbo zrzuci swoje bez drzewka, a pewnie i z drzewkiem

turn   na   mając rywal może wmówić sobie, że nie chce już tak chętnie szaleć za wszystkie żetony

Nie zapominajmy o jeszcze jednej sprawie: najlepsza ręka na flopie nie zawsze będzie taka po wyłożeniu wszystkich kart. Wymyślając sobie linię zakładającą czekanie, na jednym z etapów rozdania możemy sami zapędzić się w kozi róg. Pierwszy przykład, który zamieściłem w artykule, czyli piątki na   wygląda niewinnie. Do głowy przychodzi mi , które może nas jeszcze wydrawować. Nie zdarzyło się? No właśnie… Trochę bardziej newralgiczną kategorią rąk są drawy. Grają one wprost proporcjonalnie do zaawansowania przebiegu rozdania. Bardzo często jesteśmy skłonni szaleć z mocnym drawem na flopie, już trochę mniej na turnie, a na riverze (prawie) wcale. Wiedząc o tym jak funkcjonują drawy w świadomości ogółu nie możemy tym samym oczekiwać agresji z ich strony w późnych fazach gry. Ujmując sprawę prościej: drawy wrzucą nam swoje equity na flopie licząc na trafienie swoich kart, a praktycznie nigdy nie zaczną blefować wiedząc, że już żadna karta się nie pojawi. Ten miks realnego equity (liczby outów) oraz ludzkiej, zdrowej ciekawości (wpadnie ten kolor, czy nie wpadnie) powoduje, że celując w drawy musimy je naciskać szybko.

Rysy na naszej poradzie? Spróbujmy.

Wspomniane wcześniej zabijacze akcji działają jedynie, jeśli przeciwnik potrafi wyobrazić sobie coś więcej oprócz układu, który w danej chwili trzyma. Nie jest tajemnicą, że zdarzają się tacy, którzy tego trudu nawet się nie podejmują. Najczęściej wiąże się to ze sporym spożyciem lub poczuciem nieistotności posiadanego kapitału. Tym lepiej dla nas. Mając za rywala takiego zawodnika, możemy nie zważać na potencjalne kłopotliwe karty. Również problem agresji jest bardzo indywidualną sprawą. Zdarza się spotkać graczy, na których każdy przejaw słabszej ręki wyzwala podobne odczucia, co czerwona płachta matadora na dopiero co przebudzonego z siesty byka. Czekajcie wtedy swoje karety bez wyrzutów.

ole_corrida_madrid
Przykład 1
Całkiem solidny regulars otwiera z UTG za 3bb i sprawdzamy na CO z . Flop wpada marzenie:

   Gracz zagrywa zakład kontynuacyjny za 4bb. Sprawdzamy, podbijamy, pasujemy? 

Z tą ostatnią opcją oczywiście żart. Słaby. Standardowo często odpowiedzią będzie: tylko sprawdzam. A lepsze będzie podbicie. Zastanówmy się: które ręce zapłacą nam w tej sytuacji? Odpowiedź jest prosta: trójki Asów. Czy równie chętnie zapłacą nam na river, kiedy kolejne karty będą w stylu:   ? Reg będzie dużo bardziej skłonny wrzucić swoją trójkę zawierającą na flopie, niż dostając dużo akcji później. W jego oczach nasz zakres będzie zawierał więcej full house’ów oraz nadgonionych drawów. Na flopie stwierdzi, że bije go tylko (które spokojnie możemy 3-betować preflop) i . Czyli mało.

Przykład 2

Ten sam regulars otwiera z UTG za 3bb na lekkim deepie (150bb efektywnie) i sprawdzamy na BTN z . Flop wpada:

   Gracz zagrywa zakład kontynuacyjny za 4bb. Sprawdzamy, podbijamy? 

Znowu lepiej będzie przebić! Zbudujmy zakres przeciwnika z dwóch potencjalnych grup. Drawy – mając equity z chęcią będą kontynuować widząc przebicie. Gotowe układy (np. ) będą przekonane o potrzebie przyspieszenia właśnie ze względu na możliwe na stole drawy w naszym zakresie przebicia i potencjalnie częściej nie odpuszczą. Również wielkość stacków przemawia za potrzebą budowania puli już na wczesnym etapie rozgrywki.

Przykład 3

Bardzo agresywny, luźniejszy regulars otwiera z CO za 3bb na lekkim deepie (150bb efektywnie) i sprawdzamy na BB z . Flop wpada:

   Gracz zagrywa zakład kontynuacyjny za 4bb. Sprawdzamy, podbijamy? 

Mając na uwadze charakterystykę tego konkretnego gracza powiniśmy tylko sprawdzić. Jest wiele kart na turnie, które będą w jego oczach dla nas straszne, a zachowując się z ten sposób na flopie sugerujemy posiadanie czegoś w stylu średniej pary np. . Rywal będzie starał się wyrzucić nas z tak postrzeganego zakresu na każdej karcie wyższej niż te z flopa. Zauważmy, że ze względu na jego pozycję, całość zakresu z którym znajduje się w rozdaniu nie zawiera zbyt wielu mocnych układów na takich flopie. Dlatego pokazanie zbyt dużej agresji wygoni go z rąk, które nie trafią boardu.

Resume.

Wydaje się, że mając do czynienia z nieznanym graczem bez określonych tendencji pomysł slowplayowania jest nie trafiony. Nie możemy oczekiwać akcji w sytuacjach, kiedy sami posiadamy najlepszą rękę. Zwłaszcza niższe stawki nie są jak narazie nasycone dużą agresją, więc betumy swoje mocne ręce sami. W końcu nie tak często je mamy ;) Chociaż ta rada wydaje się być na 100% trafiona, zawsze spróbujcie wyobrazić sobie jak zachowa się cały zakres rywala, jak w przykładzie 3. Czasem warto dać coś trafić przeciwnikowi, bądźmy ludźmi.
daero

 

 

na podstawie:  „8 things not to do” B.W