Cześć, przyciskamy z tempem naszej Kuźni, chociaż w tym tygodniu praca została wykonana bardziej samodzielnie, ciągle czuje oddech coacha na swoich plecach. Dlaczego samodzielnie? Alchemik robi to co umie najlepiej, czyli łączy relaks z robieniem dobrych deali i siedzi na Malcie. Pozdrawiam go serdecznie, a sam zabieram się do artykułu.
W zeszłym tygodniu rozważyliśmy najlepsze sposobności do stawiania zakładów kontynuacyjnych. Z premedytacją nie wiele było wspomniane o całym zapleczu pokerzysty, czyli wszelkiej maści programach wspomagajacych, trackowanych bazach, etc. Nie mówię, że nie są one pomocne, ale muszę ( i Wy pewnie także w jakieś mierze) nauczyć się grać boardem. Nawet cała masa wyświetlanych statystyk nic nie da jeśli nie będzie gruntownych podstaw. Ostatnio postawiłem tezę, że powinniśmy zdecydowanie częściej c-betować będąc w rozdaniu bez pozycji. Już piszę dlaczego tak właśnie jest.
Czekanie najgorszą opcją.
W pokerze często wybieramy opcję „mniejsze zło” i chociaż zabrzmi to trochę fatalistycznie, właśnie tak to wygląda. Jeśli zaczekamy mając za sobą agresywnego (nie koniecznie dobrego, wystarczy że agresywnego) gracza bardzo ciężko będzie nam wygrać pulę. Niemożliwym jest mieć dobrze zbalansowany zakres, z którym gramy c/c, czyli check i sprawdzenie, bo zawsze będzie on strasznie czytelny dla naszego rywala. Granie c/c wciąga nas ponad to w zgadywankę, ponieważ nie jesteśmy w stanie precyzyjnie oszacować ręki przeciwnika. Zbyt wiele przypadku i zbyt wiele domysłów. Dużo lepiej, więc bez pozycji trzymać się z góry ustalonego planu i betować samemu wszystkie sprzyjające struktury i kolejne pojawiające się karty. Jeśli dostaniemy przebicie, wtedy możemy zacząć zastanawiać się nad tokiem rozumowania przeciwnika. Drugi problem, który wynika z nie grania zakładu kontynuacyjnego to cena blefowania, jeśli zdecydujemy się na c/r, czyli check i przebicie bez pozycji. Tutaj matematyka jest prosta, cbet jako blef koszte nas np. 7-8DC, natomiast c/r średnio 3 razy więcej. Ryzykujemy dużo, a efekt może być bardzo podobny. Ostatni powód, dla którego czekanie jest najgorszą opcją to cała masa graczy nazywanych weak tight. Brak c-betu w konfrontacji z nimi to grzech, ponieważ pasują oni z na tyle dużą frekwencją, że każdy nasz c-bet jest potencjalnie opłacalny. Dlatego praktycznie zawsze mając co najmniej drugą parę gramy c-bet, tak jak w poniższych przypadkach:
na
na
na
A co, jeśli jesteśmy z pozycją?
„Znowu masz pozycję babciu? Ja wysiadam!”
Tutaj zdecydowanie więcej mamy możliwości manewru i chociaż c-bet w wielu przypadkach nie będzie błędem, podam kilka zasad, dzięki którym nauczymy się wykorzystywać pozycję i brak c-beta na naszą korzyść. Pamiętajmy, że wykonując zakład kontynuacyjny wrzucamy tzw. agressive dead money do puli i powiniśmy uważnie wybierać przeciwników, wobec których c-betujemy bez skrupułów. Klasycznym przykładem jest posiadanie na boardzie kontra agresywny regulars z tendencją do częstego c/r i agresywnego rozgrywania drawów. Zagrywając c-bet odsłaniamy się na przebicie, wobec którego nie mamy zbyt wiele opcji zwłaszcza, że nasza ręka nie ma szans na poprawę. Przeciwko tego rodzaju graczom zdecydowanie bardziej opłacalnym zagraniem będzie przeczekanie z pozycją i ewaluacja ręki na kolejnych uliczkach. Często takie zachowanie jest określane jako pot control, czyli kontrolowanie puli. Tak naprawdę z naszą przytoczoną ręka nie mamy ochoty na zbyt duże pompowanie puli, wieć to określenie nie ma zbyt wiele sensu. Nasz check IP ma tutaj za zadanie doprecyzowanie zakresu przeciwnika i całość powinna bardziej być zdefiniowana jako hand control. 99 to nie układ, z którym chcemy szaleć na takim boardzie.
Ogólne zasady, którym można się kierować w wyborze strategii hand control:
1. Im wyższa nasza druga para, tym chętniej powiniśmy ją przeczekać.
na niż na
2. Im agresywniejszy jest przeciwnik, tym częściej będzie blefował karty poprawiające naszą rękę.
na
3. Im mocniejsze jest nasze equity, tym bardziej skłonni możemy być do grania check. Jeśli przeciwnik mocno trafi zdążymy często wyciągnąć jego stack na późniejszych etapach. Oprócz tego będziemy mniej czytelni, bo nie c-betujemy zawsze mocnych drawów.
na niż na
na niż na
4. Zupełnie niszczymy flop i chcemy, żeby przeciwnik coś trafił.
na
5. Nie trafiliśmy nic, ale board jest bardzo suchy i nie sposób jest reprezentować dobrego układu przez c-bet. Dobrym przykładem jest otwarcie z BTN (najszerszy nas zakres zgodnie z tabelką) i flop:
Dobry przeciwnik będzie wiedzieć, że grając c-bet tak naprawdę nie pokazujemy wcale siły. Zgoła inaczej odbierze nasz check z pozycją, w jego oczach będą to średnie Ax oraz dużo niższych par. Na turnie będziemy mieli sporo opcji, aby przechwycić pulę zależnie od tego, czy rywal zaczeka drugi raz, czy sam zagra.
W powyższym przykładzie zakładaliśmy rozdanie z dobrym, analizującym pozycję oraz arty graczem, a co natomiast w przypadku przeciwnika rekreacyjnego? Tak naprawdę, ilu oponentów tyle tendencji. Są rybki mające ponad 80% fold to c-bet, czyli praktycznie „wash and go”, gramy na każdym flopie, są też tacy, którzy nie odpuszczają nawet K-high na , bo mają przecież króla i mogą trafić potencjalnie jeszcze dwa. Najgorszym rozwiązaniem wobec tego typu gracza to granie tzw. „one and done”, czyli c-betu i poddania po sprawdzeniu puli. Jeśli zauważamy, że przeciwnik nie kojarzy, w którym miejscu znajduje się przycisk fold, nasza decyzja powinna zawierać ustalenie, czy uderzamy minimum dwa razy lub wcale. Czasem lepiej rozegrać pasywnie swoją rękę już na flopie, niż grać c-bet z dużą frekwencją tylko po to, aby drugi gracz mógł zgarnąć większą pulę. Na szczęście rybki grają zazwyczaj około połowę wszystkich rozdań, więc wyłapanie ich tendencji nie jest wielkim wysiłkiem intelektualnym, zwłaszcza że często są one stałe i niezmienne zupełnie jak drugie prawo Ohma.
Odrębnym zagadnieniem są pule multiway, w których uczestniczy większa liczba graczy. Chociaż wydawać się może, że w takich sytuacjach stojąc przed obliczem nie trafienia boardu naturalny staje się give up, wcale tak być nie musi. Pamiętajmy, że przeciwnicy też mają nie lada problem i nie będą pakować się w dalszą grę bez minimum top pary. Zwłaszcza z pozycją podejmując decyzję, czy c-betować zazwyczaj najlepszym rozwiązaniem będzie bet.
(po francusku, whatever, ale board średni do c-betu)
Granie c-betów to jedno z najczęstszych naszych zagrań, dlatego powiniśmy dość skrupulatnie wybierać nadażące się ku temu okazje. Zwłaszcza z pozycją, nie zawsze powiedziane jest, że wrzucanie pieniędzy do puli ma wiele się zda. Po prawdzie sytuacji, w których zamierzamy grać najmocniejszą linię bet-bet-bet nie jest wcale tak dużo, więc z powodzeniem możemy przenosić część agresji na następne uliczki.
daero