Można rzec w pokerze tak jak w życiu, wielkość pewnych rzeczy ma spory wpływ na nasze samopoczucie. Dla jednego może być to rozmiar felg w swojej bryce – w końcu do fiata 126p nie wmontujemy 21 cali (chociaż pewnie znajdą się tacy mechanicy-fantaści) lub zdolności respiracyjne partnerki (wiadomo jednym dziewczynom oddycha się lepiej, drugim gorzej ale i na to medycyna znalazła remedium). Ale to przecież szara codzienność. Wróćmy do pokera.
Grając podejmujemy mnóstwo decyzji, chociaż zdawałoby się, że mamy tylko trzy możliwości: spasować, sprawdzić, przebić. W zasadzie wybieramy, które ręce nadają się do gry z punktu widzenia przebiegu danego rozdania. Tak rzeczywiście jest, ale dochodzi do tego wszystkiego jeszcze sizing, czyli rozmiar.
Rozmiar otwarcia.
Często słyszę radę, żeby otwierać takim samym podbiciem, generalnie 3 duże ciemne, ale na najniższych stawkach nawet 4 ujdzie w standardzie. Zawsze.
Jasne, podstawowy argument, który za tym się pojawia to: nie dajemy dodatkowych informacji na temat siły naszej ręki pozostałym graczom. Oczywiście początkujący gracze mają czasem wybujałą fantazję i zobaczyć można, jak otwierają AA np. za 8 DC (dużych ciemnych), a pozostałe karty z twarzą do przykładowo 4DC. Czy jest to karygodne? Tu również można podyskutować. Czy tak naprawdę każdy zwraca uwagę na to ile podbijamy? Ilu regularsów (graczy grających stale na naszych stawkach) precyzyjnie obserwuje przebieg każdego rozdania? Generalnie temat wielkości otwarcia jest jednak bardziej złożony i są sytuację, w których nasze otwarcie uzależnia się od innych czynników panujących na stole. W końcu poker nie jest statyczną grą. Pamiętajmy o tym.
Poniżej swoista check-lista w formie pytań, na które można sobie odpowiedzieć zanim kliknie się raise lub rzuci żetonami w dealera.
Ile żetonów mają gracze podejmujący decyzję po mnie?
Zdecydowana większość graczy regularnie uczestniczących w rozgrywkach charakteryzuje się wkupywaniem za pełną wartość żetonów na stole, konkretnie najczęściej jest to 100 DC. Jest jednak grupa „zawodowców”, którzy postanowili uprościć sobie grę w karty do minimum i siedzą przy naszych stolikach z 20-25 DC, to tak zwane shortstacki. Nie specjalnie wnoszą wiele w grę i raczej nie należą do bardzo trudnych przeciwników, jeśli wie się jak z nimi postępować. Ich gra zważywszy na wielkie uproszczenie polega z zasadzie na jak najszybszym wrzuceniu odpowiedniego zakresu na środek stołu. Nie uświadczymy od nich rozbudowanej gry po flopie, bo zwyczajnie nie mają na to miejsca. Jeśli widzimy, że taki delikwent siedzi zaraz za nami, na póżnej pozycji lub na ciemnych powinniśmy otwierać za minimum. Jego reakcja biegnie zawsze dwutorowo, jeśli znajdzie się tam z ręką to wrzuci nam przebicie wiążąc się z pulą lub jeśli nie – co uświaczymy najczęściej – spasuje. Po co, więc ryzykować więcej jak 2 DC? Takie dostosowanie powoduje, że ich strategia staje się mniej profitowa, ponieważ będą grać przeciwko nam z relatywnie głębszym stackiem.
Kto siedzi na blindach?
W obecnych czasach widoczna jest tendencja wśród wielu regularsów do coraz bardziej zaciekłego bronienia pozycji ciemnych. Objawia się to sporą dawką 3-betów i 4-betów. Jak ma to wpłynąć na wielkość naszego podbicia? Kiedy siedzący za nami gracz lubi właśnie w ten sposób odgryzać się z duża frekwencją, powinniśmy zacząć również zmniejszać rozmiar otwarcia. Sytuacja jest w zasadzie analogiczna do poprzedniego przykładu. Jego kradzież naszej próby kradzieży staje się po prostu mniej zyskowna. Jest mniej pieniędzy w puli do wygrania, a ryzyko pozostaje takie samo. Inna kwestia, że bardzo często taki zawodnik nie zauważy tej zmiany i jego przebicie pozostanie równie duże, co miałoby miejsce przy większej, standardowo rozgrywanej puli. A to już błąd, który można dobrze wykorzystać. Mniejsza pula po przebiciu to również dobra okazja do tańszego blefu zagrywając 4-bet z szerszym zakresem właśnie jako blef. Nie potrzebujemy zawsze straszyć wielkimi przebiciami liczy się głównie inicjatywa.
Drugie oblicze tego aspektu to możliwość konfrontacji z bardzo słabym graczem z tendencją do sprawdzania ponad miarę. Wiemy, że jego zakres jest bardzo słaby, wiemy że bardzo ciężko będzie mu trafić cokolwiek na flopie. Dlaczego nie budować puli już na samym początku i podbijać po prostu więcej, gdy taki delikwent ma przed sobą guzik ciemnej? Będzie bronił bardzo dużo słabych rąk i poddawał się na dalszą agresję dodatkowo widząc, że pula robi się coraz większa. Presja w takim przypadku jest jak najbardziej wskazana. Dodatkowo pozostaje jeszcze taki szkopuł, że gdy faktycznie znajdziemy się z takim graczem w rozdaniu z bardzo silną ręką, łatwiej będzie nam wyciągnąć wszystkie jego pieniądze. Nie można oczywiście przesadzać i zacząć otwierać bardzo dużymi wartościami, bo pewnie nawet taki gość ma granicę, przy której bardziej łaskawie patrzy na przycisk FOLD.
Czy ktoś już wszedł do rozdania przede mną?
Tutaj również panuje tzw. powszechnie akceptowalna forma. Brzmi ona: „dodajemy 1 DC za każdego gracza, który sprawdził przed nami„. Pewnie, nie ma w tej regule nic złego, ale zawsze przeanalizujmy zachowanie tych graczy. Skoro mogą sprawdzić 5 DC, to czy nie sprawdzą równie dobrze 7DC? Poniekąd takie kombinowanie z rozmiarem też wpływa na dalsze losy rozdania i reakcje pozostałych graczy. Raczej nikt chętnie nie będzie próbował luźniej 3-betować naszej próby izolacji widząc tak duże podbicie. Nie to jest jednak istotą tego podpunktu. Spójrzcie jak zmienia się pula, kiedy uderzamy 5 DC:
Uderzamy 60% za flopie i blisko 70% na pozostałych uliczkach. Wiecie, że podniesienie rozmiaru przebicia z 5 DC do 7DC dałoby nam 70$ więcej? Jeśli nie wierzycie, przeliczcie sobie sami, ale różnica między 201,5$ a 141,5$ dla mnie ma znaczenie.
To oczywiście tylko wybrane zagadnienia z tematu podbić preflop, ale sami widzicie, że popadanie w statyczny rozmiar otwarcia nie jest do końca najlepszym rozwiązaniem. Do tematu rozmiaru jeszcze wrócimy, obiecuję.
Pozdrawiam,
daero
pod natchnieniem: Don’t listen to P.H. D.Schmidt