222

Niektóre koncepcje pokerowe rodzą się pod wpływem misternych, a czasem nawet mistycznych analiz matematycznych, inne krystalizują się za sprawą doskonałej percepcji i obserwacji zachowań współgraczy, a niektóre powstają po prostu… pod wpływem. W tej serii postaramy się skupić na tej ostatniej grupie.

Już drugi odcinek, jak to zleciało… Oczywiście śmieję się i żartuje, dopiero rozkręcamy się w gestii antykoncepcjonalizmu. Mam nadzieję, że po pierwszym odcinku nikt nie dostał niestrawności i zachowam ciepła posadkę na Pokerground. Skutkować to będzie kolejnymi tekstami pokroju tego właśnie.

Zanim o cbetowaniu, to może o tych magicznych 30 procentach. Pewnie, wszyscy wolimy jak jest ich więcej, no około 40% i to w płynie. Bardzo lubię – jeśli rozumiecie, co mam na myśli – takie super uogólnienia w stylu „trafiamy flopa/przeciwnik trafia flopa raz na trzy razy”. Bardzo pięknie, ale co mam przez to rozumieć?

zoladkowa-gorzka-wodka-40-200ml-Product2

Z tego co koncypuje tzn. domyślam się flopa można trafić, trafić mocniej lub (również fajne określenie) zniszczyć flopa. To jak to się ma do tych 30%? Czy gutshot i dobre uczucie, że się uzupełni to wystarczający factor, żeby uznać, że trafiliśmy flopa? A może dopiero x outów lub wyimaginowane equity daje nam poczucie trafienia flopa? Może trochę koloryzuję, ale czujecie temat? Mimo wszystko, gdzieś w świadomościach prosów (i nie tylko) ćmi się delikatnie ta cyferka.

Wróćmy do meritum, czyli na sam przód opowieści. Cbet – po naszemu zakład kontynuacyjny – zrobił swego czasu całkowitą furorę, porównywalną z szałem wywoływanym przez Justina Biebera , no może przesadziłem ale tak w granicach Beatlesów. Wspominam te czasy, kiedy ludzie na widok cbeta płakali i zrzucali wszystko, na co pozwalała im ludzka godność i oczywiście j/w czyli stopień trafienia w board. Ujmując to bardziej dosadnie, cbet był równie skuteczny co chirurg plastyczny, który zagwarantował Pani Dodzie, że już nigdy, ale to przenigdy nie utonie. Facet nic nie wspomniał o ryzyku lotu samolotem… Ale miało być o cbetowaniu. Te czasy już minęły.

z8894359Q,Doda-oprocz-palenia-krzyza-miala-w-repertuarze-anielskie

W chwili obecnej każdy, już w miarę ogarniający zawodnik próbuje grać w pokera po flopie. I nie do końca potrzebuje do tego mieć mocnej ręki. Te wszystkie floaty, skandynawskie floaty, podwójne floaty na jednej nodze z myszką w… ehm ogólnie dużo tego jest. Przebijanie, semiblefowanie i nagle okazuje się, że cbet nie jest już taki skuteczny. Tak, jasne winę ponoszą otwierający rozdanie. Przecież jak czytelne staje się to, że nie możemy wytrzymać presji kiedy otwierając 20-30% rąk cbetujemy 80% czasu? Tego słabego zakresu jest dużo i przeciwnik o tym wie.

Moja rada na takiego delikwenta jest ryzykowna, ale zaraz kilka argumentów wytoczę na wzór ciężkich dział Nawalony. Też z procentami :)

 

Antykoncepcja na dziś tako rzecze: „kontynuowanie z mniej niż 30% frekwencją”.

 

Nasza aparente sinceridad (hiszp. pozorna szczerość). Patrząc na statystyki nasz przeciwnik pewnie szybko zauważy, że gramy trochę bardziej szczerze, kiedy zaczniemy przeciwko niemu grać regularnie tak małą frekwencją cbetów. Oczywiście nie będzie widział tego jednoznacznie, że dostosowanie dotyczy tylko jego i regularsów na jego obraz i podobieństwo. Jakie są tego zalety?

 

1)Da nam większy kredyt kiedy w konkretnym rozdaniu zaczniemy odpalać kolejne beczki tłumacząc sobie to właśnie niskim cbetem. W końcu zrzuci top 2 pair kiedy otrzyma na klatę 3 strzałkę, a nie będzie zastanawiać się nad hero callem.

2)Zacznie jeszcze chętniej przejmować inicjatywę, czy to przez donkowanie turna (będąc bez pozycji) lub atakowanie, kiedy zagramy check z coraz bardziej marginalnymi układami. Nie raz widziałem rega z tzw. autobetem (nie mylić z autobotem) kiedy otwierający nie zagrywa zakładu kontynuacyjnego. Tacy wiele się nie zastanawiają. Ich główna motywacja wygląda coś na kształt: czeka, więc nie ma. A to tylko bardzo przyjemnie wyglądające dinero muerto agresiva (hiszp. agressive dead money), które aż się proszą, żeby je zgarnąć w późniejszym ruchu.

Generalnie idea bazuje na tym, żeby nie cbetować top rangu i/lub nie cbetować oczywistych do tego boardów. Te 30% to nie będą nasze najlepsze ręce, tylko właśnie wszystko co wrzucimy do kategorii śmieciowych układów. Nasze mocne ręce bedziemy grać ostro, ale na turnie i riverze, kiedy zgodnie z założeniami przeciwnik będzie budował pulę z szerokim zakresem próbując samą tylko agresją wyrzucić nas z nutsów. Niech próbuje.

Dajmy na to board  

Super łatwy cbet z całym zakresem? No i pewnie, ale ile tych asów mamy otwierając na BTN z perspektywy całej naszej puli rąk? A jeśli zagramy xb i raise donka od regularsa wyglądamy o niebo mocniej. W końcu możemy slowplayować układy na takim stole.

Inny przykład – mamy

board  

Equity jest ogromne, ale jeśli przeciwnik jest zmyślny to wie, że nie cbetujemy tego boardu mając Ax, który nic nie trafił (choćby backdoor flushdraw). Nasz check odbierze jako super słabość i będzie starał się przejmować inicjatywę na każdym turnie, zwłaszcza na turnie kompletującym nasze drawy. Przecież musimy cbetować , musimy?

Jak widzicie przewrócenie trochę do góry nogami swojej frekwencji cbetów może sprowadzić mózg naszego przeciwnika do stanu dobrze skondensowanego agrestowego kiślu (kisielu?). Spróbujcie sami.