take a smile

W dzisiejszym moim wpisie – jak łatwo można się domyślić – nie znajdziecie informacji rodem z pamiętnika pokerzysty, a raczej kolejne moje przemyślenia, między innymi o pozytywnym myśleniu, samodyscyplinie – a raczej jej braku – czy o  tym jak wygląda moje domowe biuro. Zapraszam do lektury!

smilePozytywne nastawienie

Nie napiszę tutaj nic specjalnie nowego, jednakże, odkąd zrozumiałam jak ważne w życiu jest pozytywne myślenie, tak  życie moje stało się dużo prostsze. Niegdyś byłam osobą niezwykle nieśmiałą, pesymistycznie podchodziłam do wielu spraw oraz zdecydowanie nie potrafiłam cieszyć się z małych rzeczy. Z perspektywy czasu uważam, że w tej kwestii, jestem osobą nad wyraz szczęśliwą. Niesamowite jest uświadomić sobie, że dziś jest się człowiekiem z takim podejściem do życia, o którym niegdyś nawet się nie marzyło.

Lubię obserwować ludzi, patrzeć jak reagują na różne sytuacje, między innymi dlatego uwielbiam ich poznawać i choć kiedyś, jako dziecko, byłam wystraszona ilekroć ktoś nowy próbował ze mną zacząć rozmowę, tak dzisiaj naprawdę dużą radość sprawia mi z nimi konwersacja. Jednocześnie przeraża mnie fakt, że w ludziach jest tak dużo negatywnych emocji. Nie trzeba daleko szukać, wystarczy wybrać się na codzienne zakupy do marketu, gdzie często obsługa samym swoim piorunującym wzrokiem uświadamia nas, jak dużo negatywnych emocji w nich jest i jak perfekcyjnie próbują przekazać je innym. W innych krajach nie ma nic dziwnego w tym, że ludzie, którzy się nie znają, witają się na ulicy, uśmiechają, czy zwyczajnie rozpoczynają rozmowę. W Polsce tymczasem, każdy, kto choć raz spróbował tak zwyczajnie, bezinteresownie się uśmiechnąć czy przywitać i życzyć miłego dnia komuś kogo nie zna, zostaje uznany za wariata. Wierzę jednak, że są ludzie, którzy bez względu na opinię innych potrafią, tak po ludzku, uśmiechać się. Pomyśl drogi czytelniku, czy życie nie byłoby dużo prostsze, ciekawsze, gdybyśmy widzieli zamiast pochmurnych, wiecznie znudzonych twarzy, po prostu uśmiechnięte? SMILE :)

KsiążkiSamodyscyplina

Ostatnio, szukając w internecie ciekawych artykułów na temat samodyscypliny oraz psychologii człowieka, trafiłam na bardzo interesujące słowa, które na swoim blogu napisał najpopularniejszy bloger rozwojowy Steve Pavlina. Autor pisze, że wszystko co w życiu robimy jest mentalnym treningiem i pisząc wszystko, dokładnie to ma na myśli. Czyli naszym mentalnym treningiem jest zarówno, czytanie, pisanie, oglądanie tv, sex czy nawet narzekanie. Należy jednak zadać sobie bardzo ważne pytanie, w jaki sposób chcemy nasz mózg trenować. Reasumując Steve Pavlina poleca swoim czytelnikom, aby odpowiednio selekcjonować treści, którymi chcemy karmić swój umysł oraz by świadomie, poprzez odpowiednie dozowanie naszego 'pokarmu’ trenować swój mózg. Prosta sprawa, prawda? Otóż nie dla każdego.

No i teraz kolejno, z dużą łatwością oraz ogromną ciekawością pochłaniam taką wiedzę, co wynika z tego, że od pewnego czasu  zwyczajnie mnie to interesuje. Lubię analizować ludzki umysł i choć od wielu lat dążę do tego, by okiełznać samą siebie pod względem samodyscypliny, to nadal kompletnie sobie z tym nie radzę.

Mam pełną świadomość tego, że wszystko siedzi w naszej psychice, jednakże są pewne sprawy, których nie potrafię sobie tam poukładać i ogarnąć. Niezrozumiały dla mnie jest fakt, że nie mam absolutnie żadnego pomysłu na siebie w tej kwestii. Mimo, że człowiek całe życie kształtuje swoją osobowość i próbuje zminimalizować negatywne cechy, które w nim drzemią, by ostatecznie wyzbyć się tego, to mimo wszystko mam pewną blokadę w sobie, której nie potrafię pokonać. Wydawać by się mogło, że skoro już wiemy co chcemy w swojej osobowości zmienić i jesteśmy tego świadomi, to nie pozostaje nic prostszego jak wdrożyć zmiany. I tutaj kółko się zamyka, bo choć wiem, to nie potrafię..

snySny

Chyba największa moja zmora. Jak wszyscy powszechnie wiemy, sen gra niezwykle ważną rolę, zwłaszcza w życiu pokerzysty. Nie da się normalnie funkcjonować, gdy zmęczony organizm odmawia posłuszeństwa.

Mimo, że kocham spać, to  od wielu lat mam ogromne problemy z prawidłowością snu. Najbardziej jednak paradoksalny jest fakt, że w ciągu dnia nie męczę się tak bardzo jak w nocy, pomijając może to, że często się budzę. Jednakże to jak wygląda moje życie nocne pod tym względem, pozostawia wiele do życzenia. I tutaj są dwa problemy, które mi to uniemożliwiają, ponieważ męczę się nie tylko fizycznie, ale też psychicznie.

’Zespół niespokojnych nóg’ przeze mnie nazywane moim 'ADHD nóg’, choć brzmi to dość banalnie, to jest ogromną dolegliwością, która powoduje, że potrafię przez kilka(!!) godzin rzucać się po łóżku szukając sobie w nim miejsca. Mam tylko jeden sposob na to, by uporać się z tym problemem, niemniej, jest to sposób dość niekonwencjonalny i niezwykle osobisty, abym mogła tutaj poruszać ten temat, więc zachowam to dla siebie. Mogę jednak napisać, że metoda ta też nie zawsze działa, także to bez wątpienia jest dla mnie bardzo uciążliwe. Druga sprawa, psychiczne lęki. Nie jest to coś o czym chętnie opowiadam na forum, zważywszy na to, że często biorą się znikąd i są banalne, jednakże mają one miejsce w moim nocnym życiu i ciężko mi się ich pozbyć. Nie są one zawsze takie same, często zmieniają się i uaktywniają adekwatnie do tego, jak toczą się pewne sprawy w moim życiu. Jest to bez wątpienia coś, co od wielu lat uprzykrza mi normalne funkcjonowanie, wszak sen, który najczęściej podzielony jest na dwie, 2-4 godzinne strefy, nie jest ani normalny, ani w żaden sposób przyjemny, bowiem zwyczajnie jestem zmęczona. Pominę już to, jak często śnią mi się złe rzeczy i właśnie idąc tym tropem, chciałabym nauczyć się świadomie śnić, bowiem można w ten sposób zwalczyć koszmary. Obecnie jestem na etapie trzymania pod poduszką notesu z ołówkiem, w którym powinnam notować wszystkie sny, które pamiętam po przebudzeniu. Zwykle jednak jestem na tyle zmęczona, że zawsze jak coś mnie z fazy snu wybije, to pragnę czym prędzej do niej wrócić, by nie marnować czasu, którego zwykle na sen nie pozostaje mi dużo. Jak więc można podejrzewać, w owym notesie, póki co, nie zapisałam żadnego mojego snu. Eh, ta moja SAMODYSCPLINA.. Wracając jednak do świadomego snu, na pewno dokładnie przestudiuję informacje a ten temat, a być może uda mi się w przyszłości wykorzystać tę wiedzę

stanowisko-pracy-20350Stanowisko pracy 

 Każdy pokerzysta wie jak istotne jest jego stanowisko pracy. Bez wątpienia  wszyscy mają je tak zaprojektowane i ustawione, aby w najbardziej  korzystnych dla siebie warunkach mogli pracować. Z doświadczenia wiem, że  chcemy mieć wszystko poukładane tak, aby nic nas nie rozpraszało.  Widziałam już naprawdę różne miejsca, które ludzie uznali za swoje biura oraz  różne poziomy utrzymania w nim porządku.

Jak to mawia moja przyjaciółka, każdy bawi się jak lubi. Otóż doskonale wiem, że nie każdy  jest estetą by mieć wszystko na swoim miejscu, jednakże pewne 'standardy’ mogłyby zostać zachowane. Nie bez powodu standardy są w cudzysłowie, ponieważ wiem, że dla każdego człowieka co innego jest jego wyznacznikiem. Niemniej, to w jakich warunkach pracujemy,  świadczy o nas samych.

Ja na swoim stanowisku pracy lubię mieć czysto i klimatycznie. Nie jestem kolekcjonerką niepotrzebnych mi gadżetów, dlatego ograniczam się do tego co dla mnie niezbędne. Tak naprawdę jedyne czego potrzebuję by solidnie wykonywać swoją pracę to spokój oraz dobra muzyka, cała reszta jest pojęciem względnym. Aby lepiej zobrazować swoje myśli, poniżej przedstawiam moje 'biuro’, z którego serdecznie pozdrawiam :)

BiuroKejsi

Tym akcentem kończę dzisiejszy wpis, standardowo życzę miłej lektury oraz dołączam utwór, który czuję całą sobą, choć dopiero go poznałam. Have a nice day!

Kejsi
#AleTypiara czyli bloguję, typuję, a w wolnych chwilach gotuję i mecze obserwuję.