Troszkę się z Wami dzisiaj podroczę, bo temat jest do tego bardzo wdzięczny. Porozmawiamy trochę o szczęściu i o umiejętnościach, a może o czymś jeszcze? Zachęcam do lektury. 

„It’s better to be lucky than good” – to powiedzenie, które w tłumaczeniu na język polski oznacza, że lepiej jest mieć szczęście niż umiejętności, często wypowiadane jest przez pokerzystów w dwóch przypadkach: gdy ktoś zasadził komuś bad beata i autoironicznie komentuje swoje zagranie lub w sytuacji odwrotnej, gdy osoba, która otrzymała bad beata, w mniej lub bardziej ironicznym tonie komentuje zagranie swojego rywala.

A Wy chcielibyście grać dobrze, czy mieć szczęście? Pytam czysto prowokacyjnie, bo poprawna odpowiedź jest oczywista. Odnoszę jednak wrażenie, że mniej doświadczeni gracze, którzy widzą np. taki wykres (patrz niżej), mogą zacząć się zastanawiać, co dla nich byłoby korzystniejsze.

Daenarys T
Może jednak szczęście?

baner Powerfest maj 2018

Szczęście czy umiejętności – spróbujmy dojść do właściwej odpowiedzi

Każdy z nas wie, że pokerem rządzi matematyka i rachunek prawdopodobieństwa (to tak w dużym uproszczeniu). Większość z nas pewnie podpisałaby się pod definicją pokera rozumianego jako: „gra hazardowa z dużym elementem losowości, w której w długim okresie o wygranej przesądzają umiejętności”. Z powyższego wynika, że jeśli tylko będziemy podejmować dobre decyzje i osiągniemy w końcu ten „długi okres” (który w rzeczywistości jest miarą liczby rozegranych rozdań, a nie miarą upływu czasu), powinniśmy opływać w dostatki. Łatwiej to powiedzieć niż zrobić… ale jedno jest pewne – rozsądek podpowiada, żeby w sporze szczęście vs umiejętności opowiedzieć się za tą drugą opcją.

Właściwie na tym powinien skończyć się niniejszy artykuł. Przewaga tzw. skilla zapewni nam zyski pod warunkiem, że rozegramy wystarczająco wiele rozdań. Niestety rzeczywistość jest nieubłagana. Jakieś 85% całej populacji graczy w długim okresie dokłada do gry. Około 10% wychodzi na zero, czyli na niewielki minus lub na niewielki plus – po angielsku powiedzielibyśmy, że są to gracze break even. Część z nich utrzymuje się nad kreską tylko dzięki rakebackowi. Zaledwie kilka procent graczy jest w stanie w długim okresie zarabiać na grze w pokera. Czy wobec powyższego większość śmiertelników nie powinna opowiadać się za szczęściem? Wiem, jest to trochę prowokacyjne pytanie z mojej strony, ale…

Welcome to break even land

Ciężko się przyznać samemu przed sobą, że nie wychodzi. Znam ten ból doskonale – uwierzcie mi. Jestem graczem break even od wielu lat. Nie żalę się z tego powodu, tylko obiektywnie stwierdzam fakt. Podpisuję się pod poniższym stwierdzeniem, które znalazłem na profilu @tjurk44.

Jestem całkowicie odpowiedzialny za to, że nie osiągnąłem w pokerze tyle, ile chciałem. Nie ma to żadnego związku ze szczęściem. Pracowałem nad swoją grą ciężko, ale znacznie mniej niż powinienem.

Pewnie wielu z Was ma podobnie, chociaż do mnie chyba nie pasuje moment, w którym autor wspomina coś o ciężkiej pracy. Raczej były to zawsze romantyczne zrywy, które dość szybko mijały. Za to stagnacja pozostała. Czy w takiej chwili nie korci Was, aby rzucić pracę u podstaw w cholerę i liczyć na hit and run? Przecież kilku osobom się to udało… Jeden wygrał milion bucksów w Sunday Million, inny wykręcił bańkę papieru na spinach. Dlaczego samemu nie spróbować „przygamblować”?

Kostki do gry
Nie tędy droga

Rozumiem, dlaczego moglibyście tak pomyśleć – w końcu jeśli ktoś przez lata nie jest w stanie wznieść się ponad przeciętność, to jakie są oddsy na to, że w końcu mu się to uda? Niestety to myślenie jest błędne. Odpowiadając na postawione wcześniej pytanie, z dużym prawdopodobieństwem możemy stwierdzić, że jeśli nic się nie zmieni w podejściu do pracy nad sobą, to szanse na sukces są niewielkie albo nawet żadne.

„Shotowanie” wyższych stawek, turniejów z wyższym wpisowym itp. nie jest sposobem na wyjście z kryzysu. Ja wiem, że możecie powiedzieć, że każdemu kiedyś „siada”, ale takie myślenie podpada już pod czysty hazard. Równie dobrze moglibyśmy udać się teraz do kasyna i postawić wszystko na czerwone – a nuż się uda. A nuż się uda zdeepować jakiś turniej i zgarnąć przyjemną wypłatę. Nie brzmi to tak samo? To może się zdarzyć, owszem, ale nie musi. Nigdy. Gdy pracujecie nad sobą, dajecie sobie znacznie większe szanse na dotarcie do celu.

Mark Vos w pełni uchwycił to, co chcę Wam przekazać

Mark Vos, pokerzysta pochodzący z Południowej Afryki, znany był z tego, że do perfekcji opanował grę na short stacku na wysokich stawkach. W trakcie swojej kariery zarobił ponad 2 mln dolarów i zniknął – wziął całkowity rozbrat z pokerem. Kilkanaście miesięcy później próbował na nowo rozpocząć swoją przygodę z zawodowym graniem, ale po kolejnych sześciu miesiącach już na zawsze zrezygnował z profesjonalnej gry. Zobaczcie dlaczego.

Rok lub dwa lata później spróbowałem grać w PLO na średnich stawkach przez jakieś 6 miesięcy. Ogólnie było to dochodowe zajęcie, ale nie miałem żadnych wątpliwości, że moi przeciwnicy dostosowywali się szybciej [do mnie niż ja do nich] i byli lepsi ode mnie. Nie cieszyły mnie wygrane, a porażki sprawiały, że wpadałem we frustrację. Brakowało mi motywacji i chęci do pracy nad sobą. Wtedy to się wszystko skończyło. Wiedziałem, że nie będę pracował nad swoją grą, dlatego nigdy nie będę miał przewagi nad swoimi przeciwnikami. Dlatego też spakowałem się i odszedłem.

Z wypowiedzi Marka Vosa, można wyciągnąć jeden wniosek: „nie będziesz pracował nad sobą, nie będziesz wygrywał”. Czy widzicie, żeby on napomknął cokolwiek na temat szczęścia? Nie, nic – bo w grze zwanej pokerem, w długim okresie, szczęście nie ma żadnego wpływu na Wasze wyniki. Ale o tym już wiecie.

Czy zatem jesteście gotowi na ciężką pracę? To na szczęście jest jedyna pewna droga prowadząca do sukcesu (w każdej dyscyplinie). Dlaczego na szczęście? Bo każdy, kto ma odrobinę oleju w głowie, dzięki ciężkiej pracy* może uzyskać przewagę nad  konkurencją i notować zyski. Niech Waszego umysłu nie zwiodą informacje mówiące o wielkiej wygranej „człowieka znikąd”. Ludzie znikąd co tydzień wygrywają miliony w Lotto, co wcale nie oznacza, że kiedyś i Wam się to uda. Zamiast wiary w łut szczęścia popracujcie nad swoimi umiejętnościami i dajcie sobie znacznie większe, realne szanse na osiągnięcie sukcesu.

Work smarter
Pracuj ciężko, ale przede wszystkim rozsądnie

Z pewnością widzicie już, że nieco prowokacyjne pytanie, od którego rozpocząłem niniejszy artykuł, jest niewłaściwie sformułowane. Lepiej mieć szczęście czy umiejętności? A dlaczego nie mieć tego i tego? Współistnienie obu cech nie wyklucza się. Akurat na dystrybucję szczęścia nie macie żadnego wpływu, a czynnik losowy ostatecznie i tak może być niemal całkowicie zmarginalizowany, dlatego po prostu bądźcie dobrzy w tym, co robicie, a wyjdziecie na swoje.

* W domyśle ciężka i dobrze przemyślana praca

CZYTAJ TEŻ: Kryzys „telewizyjnego” pokera

Dołącz do najlepszych na PartyPoker!

Dołącz do najlepszych na PartyPoker - Isaac Haxton!

Monster Series - 29 kwietnia - 6 maja, 2.700.000$ Gtd

Doro
Pasjonat pokera, który chciałby, żeby gra stała się ważniejszą częścią jego życia. Wybrał się w drogę z NL2 do NL100. Czy kiedyś zrealizuje swój cel?