Witam wszystkich czytelników PokerGround

Jako, że niedawno wyruszyłem do Tajlandii śladami moich pokerowych kolegów, tak Alchemik
uznał, iż dobrym pomysłem będzie dzielenie się z wami informacjami płynącymi prosto z tego magicznego miejsca.

Nie zdziwi chyba nikogo fakt, że postanowiłem wybrać się na Phuket, gdzie stacjonuje większość braci pokerowej.
Kilku graczy już zdążyłem poznać osobiście a z resztą ekipy spotkam się niebawem.

Wypadałoby napisać kilka słów o sobie:

Mam na imię Piotrek i jestem dumnym 30 latkiem. Część z was może kojarzyć mnie z cyklu turniejów USOP, gdzie
prowadziłem relacje a część po prostu z Warszawy, gdzie mieszkałem kilka lat i oddawałem kolejne buy iny
tamtejszym graczom w Olympic Casino. Z pokera utrzymuje się już kilka ładnych lat i zazwyczaj była to gra na
żywo połączona z róznymi wyjazdami. Odkąd pamiętam, mieszkałem zazwyczaj w chatkach pokerowych i udało mi się
przewinąć przez kilka miast w Polsce poznając liczne zastępy graczy naszego kraju.

Jak chcę żyć ?

Po przyjeździe do Tajlandii jedyną opcją zarobku pozostaje grind online, czego nigdy nie lubiłem robić.
Mam zamiar zacząć uczyć się gry MTT od najmniejszych stawek i w przyszłości się z tego utrzymywać, jeżeli
sytuacja pokera live w Polsce się nie zmieni.
Bankroll na życie posiadam oddzielny, także na początek żadne swingi nie będą mi straszne.
Będąc już tu na miejscu w Tajlandii zajarałem się także wykupowaniem ofert stakingowych na jednym z forum.
Wiem, że przy odrobinie szczęścia moim i graczy da się na tym zarobić.

Pytasz czy życie w Tajlandii jest drogie i ile potrzeba mniej więcej pieniędzy aby tu zamieszkać ?
Odpowiedź jest uzależniona od tego na jakim poziomie chcesz żyć, ale ja za bezpieczną kwotę uznałbym
zarabianie regularne na poziomie 800-1000$ miesięcznie. Przy takiej kwocie masz wszystko czego Ci potrzeba
do funkcjonowania na normalnym poziomie. Oczywiście da się tutaj przeżyć i za połowe tej kwoty, ale według
mnie było by to uciążliwe. Zamiast klimatyzacji w domu miałbyś wiatrak, zamiast przestrzeni gnieździłbyś się
w klitce, wygląd mieszkania też pozostawiałby dużo do życzenia. Także moim zdaniem nie warto, bo później jest
wstyd i kogoś do siebie zaprosić.

Jeżeli chodzi o samą grę to: 

Miejsce do grindowania zdążyłem już sobie urządzić, chociaż na koniec miesiąca będę musiał przenieść cały setup do innego domu. Przyjeżdża jeszcze jeden gracz z PL i razem mamy wynająć coś większego. Mi to jest na rękę, bo mieszkanie samemu w apartamencie jednego z biurowców w centrum miasta nie było dobrym pomysłem. Będziemy szukali domu mieszkalnego, tak aby nam dwojgu żyło się w przyzwoitych warunkach za rozsądną cenę. Rozglądałem się mniej więcej w internecie jak to wygląda, ale większość ogłoszeń nieruchomości to luksusowe ville z basenami dla bogaczy. Jeden z kolegów podpowiedział mi, że najlepiej jest szukać mieszkania w terenie. Zjeżdżasz w głównych dróg w mniejsze uliczki i szukasz ogłoszeń wywieszonych na płocie. Jeżeli dom wygląda schludnie to spisujesz nr i umawiasz się na oglądanie.

Jeżeli chodzi o  Tajlandie to był to strzał w 10. Nie żałuje swojej decyzji, to była chyba najtrafniejsza decyzja jaką podjąłem z swoim życiu. Jeżeli wyniki pokerowe mi na to pozwolą to chcę tu zostać na stałe. Istnieje możliwość, że mi się kiedyś znudzi i zmienię obszar zamieszkania, ale do Polski póki co nie mam zamiaru wracać.

 

Tutaj życie biegnie po zupełnie innych torach. Jestem jeszcze tu zbyt krótko, aby rozwodzić się nad urokami tego
kraju, ale cała aura i otoczka sprzyja temu żeby pozostać tu jak najdłużej.

 

Po przylocie trafiłem jeszcze na pore deszczową i przez pierwsze dni cały czas lało. Nie były to takie przejściowe
deszcze, wręcz przeciwnie, lało całymi dniami i nocami jak z cebra. Teraz jest już o niebo lepiej. Temperatury
oscylują w granicach 30 stopni celjsusza, więc grzechem było by nie korzystanie z kąpieli w morzu andamańskim
przynajmniej raz dziennie. Sami zobaczcie czy przy takiej aurze byście chcieli siedzieć w domu przed monitorem:


surin beach
Na zdjęciu przedstawiona jest plaża Surin Beach. Plaża ta położona jest około 15 km na północ od Patong. Surin spodobała mi się pod jednym względem – dno morza jest tak gładkie jak pupcia niemowlaka. Stąpając w morzu po dnie ma się wrażenie jakby się szło po szkle. W odróżnieniu np. od Patong, gdzie non stop trafia się na jakieś duże lub mniejsze kamienie. Fale są tutaj dość spore, ale nie tak wielkie jak w Patong, gdzie można było wejść w morze maxymalnie 20 metrów.

Wracając z nad morza można wskoczyć na przekąskę proponowaną przy drodze przez Tajów. Zawyczaj w małych mieścinach są rozstawione stragany i kobiety smażą na oczach klientów tamtejsze przysmaki. Ja zaskarbiłem sobie ostatnio smakowanie takich mini szaszłyków z mięsa w cenie po 10 baht za sztuke, czyli około 1pln. Nie pytajcie mnie
jakie jest mięso nabite na te szaszłyki, bo sam nie wiem a może i nawet nie chce wiedzieć, ale dobrze smakują.
Drugą najczęstszą opcją jaką jadam w tych straganach są sajgonki czy jak kto woli spring rollsy w tej samej
cenie co szaszłyki. Tutaj zaś trafiam na opcje wegetariańską. Szczerze wolałbym mięsne, ale nie idzie się
dogadać po tajsku, więc pokazuje palcem co jest dostępne i kobieta pakuje wszystko w foliowe torbeczki łącznie
z sosem i szczelnie zamyka je gumką recepturką. Komicznie to wygląda, dokładnie tak jakbyś kupił rybkę w sklepie
akwarystycznym. A te stragany wyglądają tak :

stragany

 

Mój dzień pokerowy na wyspie wygląda następująco:

 

Wstaje zazwyczaj o godz. 14, jadę nad morze – śniadanie , kąpiel i po 2 godzinach jestem już spowrotem w domu. Odpalam sesje speed pokera na ipoker NL50 i gram 2 – 2 i pół godziny. Muszę dodać, że jest to dla mnie nowość i także dopiero stawiam pierwsze kroki w tej odmianie, tak jak i w MTT online. Do tej pory w Tajlandii udało mi się rozegrać ponad 10000 rozdań z winratem około 1bb/100. Nie są to powalające wyniki, ale jak na początek i w dodatku grając bez statystyk są chyba nie najgorsze. Do tego dojdzie jeszcze rake back, więc na życie tutaj powinno mi wystarczyć. Później na forum szukam jakichś ofert EV+ do wykupienia procentów u graczy MTT.  Zazwyczaj kupuje oferty, które mają się odbyć w ten sam dzień, żeby rozliczenie było rano następnego dnia, ale mam wykupionych także kilka ofert LONG TERM MTT.

 

Później sam zasiadam do sesji MTT i gram do późnych godzin porannych. Nie mam ustalonego grafiku turniejów jakie gram. Odpalam po prostu co mi pasuje. Turbo, non turbo, bigi, hottery, 1R+1A itp – wpisowe micro.

 

Od przylotu na Phuket zagrałem około 130 MTT na średnich stawkach 4.80$, mój średni profit to 1.20$, średnie ROI wyszło na poziomie 65% i total profit 150$. To są wyniki z PokerStars, gdzie uczę się gry na początek. Z gry jestem zadowolony, bo często pojawiają się deep runy, ale brakuje szczęścia w końcówkach. Moja gra wygląda tak, że przez pierwsze trzy godziny ładnie buduje stack, później się coś zacina jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki i na koniec odpadam albo na flipie, albo na 3 outy z lepszą ręką.

 

Po rozmowach z kolegami pokerzystami, zasugerowali mi, żebym jednak nie grał tylko na PokerStars ze względu na  duże fieldy. Wiadomo, że turniejów na pięć czy dziesięć tysięcy osób nie wygrywa się codziennie, więc ciężko by było mi się z nich utrzymać, tym bardziej, że dopiero się ich uczę. Poszukam oferty turniejowej na jakichś krzakach i będę je odpalał równolegle z tymi z Poker Stars.

 

Po zakończonej sesji zazwyczaj jeszcze railuje graczy u których mam wykupione udziały. Co ciekawe zaobserwowałem taki trend, że jak kibicuje graczom u których mam wykupione % to robią ładne wyniki. A jak sprawdzam tylko wyniki rozegranych sesji innych użytkowników to zazwyczaj są to torby. Dopiero zagłębiam się w temacie stakingu, ale już pierwsze szipy mam na koncie z których jestem na plus. Jeżeli chodzi o gre cash games i speed pokera na stawkach NL50 to jestem optymistycznie nastawiony. Dużo przeciętnych graczy i jest sporo value do wyciągnięcia od słabszych playerów. Na dowód tego niech będzie jedno z rozdań wklejone poniżej:

rozdanie

Wynająłem sobie skuterek, bo bez niego tutaj naprawdę nie da się funkcjonowac i staram się zwiedzać jak najwięcej. Miałem już nawet nieprzyjemną sytuacje z policją odnośnie prowadzenia bez uprawnień. Nigdy nie zrobiłem prawa jazdy, więc po Tajlandii poruszam się nielegalnie. We wspomnianej sytuacji zostałem zatrzymany do kontroli i poproszony o dokumenty. Nie miałem nic przy sobie, nawet paszportu. Policjant już miał dla mnie wypisany mandat. Wszystko po tajsku, więc nawet nie wiem za co miałem płacić. Kazał mi się udać na drugą stronę ulicy, gdzie w przydrożnej knajpce przy stoliku siedziały dwie ładnie ubrane tajki i policjant. Zrobili sobie tam takie małe biuro i trzepali każdego jak za zborze, 500 baht musiał zapłacić każdy, czyli około 50zl. Kolejka obcokrajowców była spora. Postałem z 2 min, schowałem mandat do kieszeni i udałem się z powrotem na drugą stronę ulicy gdzie stał mój skuter. Policjant nawet nie zapytał czy zapłaciłem. Wsiadłem i odjechałem nie ponosząc żadnych odpowiedzialności.

Mógłbym pisać i pisać, ale jak na pierwszy odcinek bloga myślę, że tyle wystarczy.

Jeżeli ciekawi was moje życie w Tajlandii oraz wyniki pokerowe to śledźcie bloga a myślę, że warto.

Specjalnie postaram się robić częste wpisy. Do następnego see ya !