Poker jest niezwykły. Łączy wszystko to, co kocham z olbrzymiej ilości gier karcianych, których uczono mnie w młodości z fascynacją jaka dopadła mnie, kiedy odkryłem gry logiczne na domowych komputerach i konsolach. Dążenie do wygranej, dokonywanie wyborów, gdy presja ciśnie nas niczym pęcherz moczowy. Jest w tym coś niesamowitego, ch oć dzisiaj ludzie mówią, że w pokera nie da się wygrywać.

Nawet nie będąc ekspertem mogę odpowiedzieć: pewnie, że się da! Większości z graczy traktujących pokera jak hobby nie chce się po prostu nic robić po to, aby stać się lepszym pokerzystą. Nasze „treningi” ograniczamy do gry na stole, a to trochę tak jakbyśmy nie stosowali pasty do zębów i oczekiwali, że dentysta co roku podczas kontrolnej wizyty zawoła z zachwytem jakie to mamy piękne białe zęby. Do tego wszystkie.

Zawodowy poker lub nawet ten po prostu profitowy wymaga podobnie jak ćwiczenia fizyczne czy nauka języka obcego regularności. Coś o tym wiem, bo tak się składa, że a) jestem gruby (of course tylko zdaniem żony) b) coś tam mówię po angielsku. Wiem wobec powyższego jak ciężka jest walka z sobą samym. Bezskuteczne zrzucanie kilogramów i cotygodniowe wkuwanie słówek. Ciągła walka o zdobycie i utrzymanie jakichś umiejętności to trudne wyzwanie dla większości z nas. Miyamoto Musashi (płatnerz i mistrz walki mieczem samurajskim) stwierdził nawet swego czasu, że każdy bój z własnymi słabościami jest najtrudniejszą potyczką, jaką człowiek może stoczyć.

Zapewne Wy macie w życiu jakąś słabość, z którą ciężko się uporać. Inne rzeczy przychodzą łatwo. Być może macie wrodzony talent. Każdy jakiś ma. Jak to mawia mój brat: nawet zepsuty zegar dwa razy dziennie pokaże dobrą godzinę. Reszta wymaga zazwyczaj jednak pracy. Nie siedzenia przy stole i grania (dentysta), tylko treningu (pasta i szorowanie).

Artykułów o tym jak to wspaniałe są książki i treningi zapewne przejrzeliście sporo. Sam popełniłem kilka z nich. Chciałbym jednak zmotywować Was do tego, aby Wasz proces samodoskonalenia i poprawy gry, najzwyczajniejszej w świecie poprawy, podnoszącej winrate i sprawiającej, że w kieszeni ląduje więcej brzęczących i szeleszczących pieniążków nabrał realnych kształtów.

Każdy ma swoją metodę i może dobrze byłoby zostawić Was w spokoju, ale skoro już zabrnęliśmy tak daleko, to równie dobrze mogę napisać o swoim sposobie.

Notatki. Popisane drobnym drukiem strony. Jestem bowiem maniakiem cyferek, choć jednocześnie upośledzonym matematycznie, jak to w 2 klasie szkoły średniej ujęła ładnie moja nauczycielka przy całkach. Tak czy inaczej nabyte w tamtym jakże pełnym rozrywki okresie umiejętności liczebne pozwalają mi na spisywanie rzeczy rozmaitych w moim małym notesie. To pomaga i na swój sposób organizuje mój porządek świata.

Spróbujcie, to nie boli. Z ręką na sercu, regularnie, zacznijcie zapisywać jaki jest plan na najbliższy tydzień i potem wraz z jego upływem sprawdzajcie, czy wywiązujecie się z postawionych sobie celów szkoleniowych.

Książka tygodniowo nikogo nie zabije, a po roku spędzonym ambitnie, na częstej lekturze artykułów i oglądaniu filmów rozwiniesz się naprawdę sporo jako pokerzysta. Zmiana nie nastąpi w ciągu nocy, tygodnia czy miesiąca, ale z każdym dniem dodasz do swojego arsenału kolejny pocisk strategicznej wiedzy. Tak jest zresztą w każdej dziedzinie. Poker i tu jednak błyszczy, bo materiałów na jego temat jest mnóstwo i jeszcze trochę. Może nie każdy jest warty uwagi, ale form, jakie są nam dostępne jest naprawdę bez liku. Wystarczy znaleźć w sobie chęć. Dokładnie tam samo jak przy wypadzie na siłownię (żegnajcie kilogramy) i przeglądaniu podręcznika.

Zapisujcie wyniki finansowe, jeśli lubicie patrzeć na profity, ale skupcie się bardziej na tym na co macie realny wpływ. Na wkładzie pracy włożonym w grę i naukę pokera. Wyznaczcie sobie pewną liczbę artykułów strategicznych, książek i filmów szkoleniowych na miesiąc.

Poker może znowu stać się oczkiem w Twej głowie, jeśli tylko naprawdę się postarasz. Ty sam natomiast za rok możesz być zupełnie innym człowiekiem.

PS: artykuły z tej serii to moje prywatne przemyślenia, niekoniecznie odzwierciedlające dobrą strategię czy opinie całej redakcji (przy odrobinie niefarta także powód mojego wcześniejszego odejścia na emeryturę, oczywiście za porozumieniem stron…) Jeśli jednak zmotywują one Was do gry, przypomną jak wspaniały jest poker i umilą popołudnie, to bardzo chętnie się nimi podzielę. Dwa poprzednie odcinki znajdziecie tutaj i tutaj. To, czy będziecie je czytać, standardowo zostawiam do Waszej decyzji.

baner maksymalny rakeback

ŹRÓDŁOWesker's Diary
Wesker
Nauczyciel, tłumacz, dziennikarz, mąż, świeżo upieczony ojciec i amator pokera. W wolnej chwili lubię powędrować korytarzami tworzonymi w wyobraźni Stephena Kinga. Nie pogardzę także dobrą grą jeśli dać mi jakiegoś pada w ręce. Muzycznie zatrzymany w latach 90-tych.