Greg Mueller to były profesjonalny hokeista, który postanowił spróbować swoich sił w grach high-stakes. W świecie kart inni zawodnicy nazywają go FBT, czyli Full Blown Tilt. Pokerem zainteresował się podczas długich przejazdów na mecze. Po 9 miesiącach gry ze znajomymi, Mueller zrezygnował z kija hokeisty i zajął się zawodowo pokerem.

Stało się o nim głośno w roku 2009, kiedy podczas festiwalu World Series of Poker wygrał dwie bransoletki, jedną w $10,000 limit hold’em championship, a drugą w $1,500 limit hold’em shootout. Mimo, że na jego koncie znajduje się 2,8 miliona dolarów z turniejów, Greg skupia się głównie na grach mieszanych na wysokie stawki i grywa z najlepszymi zawodnikami świata. Oto krótki wywiad z nim:

– Opowiedz nam na początek czego słuchasz przy stole pokerowym, kiedy masz słuchawki na uszach?

– Zależy od mojego stacka i fazy turnieju. Jeśli mam ochotę się rozruszać, to włączam AC/DC. Guns and Roses albo Metallicę. Z małym stackiem włączam coś spokojnego, aby trochę uspokoić grę i nie podejmować pochopnych decyzji.

– Jakiego pokerzystę lub pokerzystkę podziwiasz i miałeś okazję z nim grać? Grasz już od 1999 roku, na pewno spotkałeś wielu znanych graczy.

– Zawsze przyjemnie było siadać do tego samego stołu co Phil Ivey. Cichy, tajemniczy facet. Jeden z tych, którzy od razu wywołują szepty, kiedy pojawiają się na sali. Fajnie jest obserwować jak gra, jest w tym jakiś mistycyzm. Pamiętam, że lubiłem patrzeć na jego grę. Raz graliśmy na tym samym stole, on podbił, a ja zrobiłem 3-bet. Spojrzał na mnie i spasował. Sytuacja powtórzyła się jeszcze dwa razy. Kiedy spojrzał na mnie przy trzeciej kradzieży, wiedziałem, że wie, iż nie mam nic w kartach. Przeszły mnie ciarki.

– Wiem, że spotkałeś też nie raz Phila Hellmutha. Co o nim myślisz?

– Zabrał mnie kiedyś na fantastyczny mecz i mieliśmy świetne bilety, a jestem fanem sportu po dziś dzień. Wiem, że ludzie nie przepadają za nim, ale to zabawny facet. W pewnym momencie wstał i biegł wzdłuż boiska śledząc przebieg gry. Spojrzałem na niego i jak wrócił spytałem o co chodziło, a on po prostu tak wczuł się w mecz, że musiał pójść i zobaczyć z bliska co się dzieje.

– Czy bez kamer jest tak samo nerwowy?

– Tak. Czasem wybiera grę i jak chcemy zmienić, to mówi, że wychodzi. To jest takie zabawne. Tak samo wstaje i chodzi po pokoju przeklinając farta innego zawodnika. Wie dobrze, że nie ma tam kamer, ale zachowuje się jak ten sam rozpasany Hellmuth, jakiego wszyscy znamy.

– Podobno masz jakąś zabawną historię z nim związaną. Opowiedz nam.

Graliśmy pewnego razu we trzech i Phil nagle odebrał telefon. Odszedł na bok i zaczął opowiadać o czyjejś grze. „Idzie mu dobrze, gra A-game” i takie tam. Słuchałem tego przypadkiem i dopiero po chwili dotarło do mnie, że mówi o sobie w trzeciej osobie. Najciekawsze jest, że w ogóle mnie to nie zdziwiło

baner maksymalny rakeback

ŹRÓDŁOCard Player
Wesker
Nauczyciel, tłumacz, dziennikarz, mąż, świeżo upieczony ojciec i amator pokera. W wolnej chwili lubię powędrować korytarzami tworzonymi w wyobraźni Stephena Kinga. Nie pogardzę także dobrą grą jeśli dać mi jakiegoś pada w ręce. Muzycznie zatrzymany w latach 90-tych.