ballers

Przedwczoraj w nocy miałem niesamowitą przyjemność rozmawiania z jednym z profesjonalnych graczy, który obecnie przechodzi trochę do „cywila” i chce realizować się – jakby to powiedziano w oświadczeniu korporacyjnym – poza strukturami firmy. Ta konkretna rozmowa skłoniła mnie do napisania tego tekstu.

Co byście zrobili, gdybyście w dniu dzisiejszym trafili szóstkę w Dużego Lotka? Wybaczcie nomenklaturę, ale ja pamiętam jeszcze czasy, kiedy z ojcem szedłem do kolektury – sypiącej się budy – a tam pani z papierosem w ustach i łaską wycenianą na mocne „osiem” w skali na „dziesięć” stemplowała zielone formularze z kalką, coś odrywała i coś przyklejała – tak się grało kiedyś w „lotka”.

Takie to były klimaty…

No to co byście – wybaczcie mi tę retrospekcję – zrobili? Z racji tego, że nie możecie odpowiedzieć, gdyż to ja prowadzę monolog, to odpowiem tylko w swoim imieniu, ale myślę, że większość z was zgodzi się z moim zdaniem, które brzmi, że schowalibyście się przed całym światem i tylko członkowie najbliższej rodziny wiedzieliby o waszej wielkiej wygranej; a może i nawet nie wszyscy najbliżsi.

Każdy zdrowo myślący człowiek, który zna realia dzisiejszego, niestety bardzo brutalnego świata, ma w sobie mechanizm samozachowawczy, który nakazuje mu utrzymać informację o wejściu w posiadanie wielkich pieniędzy w tajemnicy. Jednakże w branży pokerowej, i właściwie w każdej innej, gdzie można dorobić się wielkich pieniędzy, zawsze znajdzie się grupka ludzi, którym wielką radość sprawia obnoszenie się ze swoim bogactwem. Ludzi, którzy nie przejmują się ryzykiem, na jakie wystawiają siebie samych i swoje rodziny, gdy zamieszczają w mediach społecznościowych materiały ukazujące ich szpanerskie życie.

Jak to mówią: „ich cyrk, ich małpy”, a każdy żyje w sposób, jaki uważa za słuszny. Nie zrozumcie mnie źle. Ja nie jestem osobą, która interesuje się czyimiś pieniędzmi – a ten artykuł zdecydowałem się napisać tylko dlatego, że w rozmowie z graczem pro, o którym wspominałem na wstępie, usłyszałem bardzo gorzką prawdę odnośnie polskich pokerzystów, którzy wiodą „ballerskie” życie na pokaz i zarazem na wyrost.

Prawdziwych graczy jest garstka. Reszta to pozerzy bez szacunku do pieniądza, którzy akurat mają dobry okres. Za 3-4 lata większość z nich się nagle obudzi w realnym świecie z przyjemnym wspomnieniem tego, jak to się taksówką po bułki jeździło i brakiem dalszych perspektyw.

Szczerze mówiąc, to ja sam nawet lubię oglądać ludzi, którzy doszli do wielkich pieniędzy i na swój sposób podziwiam ich nawet za to, że mają o sobie na tyle duże mniemanie i wiarę w to, że są „królami życia”, że bez skrępowania i zażenowania stają przed kamerą lub obiektywem aparatu i kręcą kolejne odcinki serialu z nimi samymi i pieniędzmi w roli głównej. Ja bym tak nie potrafił, ale ja też nie mam takich pieniędzy i nie zanosi się na to, żebym kiedykolwiek wszedł w ich posiadanie, tak że syndrom „T-oo M-uch M-oney” mnie nigdy nie będzie dotyczył.

Prawda o pokerzystach – w tym polskich pokerzystach – jest bardzo brutalna. Większość graczy przegrywa w długim okresie. Kilkanaście procent wychodzi na niewielki minus lub zero – ich profit pochodzi z rakebacku i innych bonusów – a zaledwie kilka procent liczy grupa tych szczęśliwców, którzy w długim okresie wygrywają na pokerze. Możliwe zatem jest, że część graczy mniej lub bardziej naciąga swoje sukcesy i nieco zafałszowuje swój wizerunek w mediach społecznościowych.

W rozmowie z innym byłym zawodowcem poznałem historie graczy mieszkających w Polsce, których personalia nie powiedziałyby nic nawet osobom śledzącym pokerową scenę. Są to ludzie, którzy zarabiają bardzo dobrze na pokerze, często rezydują w jakiś małych miejscowościach, a o ich istnieniu wie wąskie grono osób, które bardzo mocno siedzą w branży i działają na pokerowej scenie w różnym charakterze od wielu lat. Zapewniam was, że opisane przez mojego rozmówcę historie nie dotyczą żadnych osób, których obnoszenie się z pieniędzmi możemy podziwiać na portalach społecznościowych i jestem prawie pewien, że właśnie ten typ graczy mój pierwszy rozmówca zaliczyłby do nielicznej grupy profesjonalnych pokerzystów.

Baller-Status

Prawdziwego gracza poznaje się po wynikach, które osiąga na przestrzeni wielu lat. Niewielu graczy jest w stanie przetrwać próbę czasu. Jeśli tzw. ballerzy potrafią się wylegitymować sukcesami, to kłaniam się nisko w pas z uznaniem dla ich gry i mogę tylko po koleżeńsku szepnąć słówko odnośnie tego, żeby nie igrali z ogniem, okazując publicznie swoją miłość, a jednocześnie pogardę do pieniądza. Jeśli jednak ich wystawne życie nie ma swojego umocowania w wynikach, to po prostu im współczuję, bo czeka na nich brutalne zderzenie z rzeczywistością, kiedy ich bajka, w którą sami uwierzyli, zakończy się nagle i bez happy endu.

********

Jeśli podoba się wam, w jaki sposób piszę, dajcie feedback w komentarzach i kciuka w górę. Będzie to dla mnie największą nagrodą. Jeśli się nie podoba, tym bardziej napiszcie, co mogę robić lepiej. Z góry dziękuję za lajki i każdy merytoryczny komentarz.

Zakładając konto na PartyPoker z kodem DOROPG, otrzymacie: darmowe 20 USD na start (od razu zapraszam do rywalizacji ze mną na NL2), bonus 100% do $500 przy wpłacie min. 25 USD, możliwość wyrobienia za punkty licencji na Holdem Manager 2 lub Poker Tracker 4, możliwość otrzymania za punkty PlayStation 4. Nie będę ukrywał, że ja również coś dostanę po waszej rejestracji, a wy poprzez wykorzystanie mojego kodu możecie okazać wsparcie dla tego, co robię na PokerGround. Dziękuję.

Doro
Pasjonat pokera, który chciałby, żeby gra stała się ważniejszą częścią jego życia. Wybrał się w drogę z NL2 do NL100. Czy kiedyś zrealizuje swój cel?