Jeśli spędzasz sporo czasu na pokerowych forach omawiając zagrania z przyjaciółmi i pokerzystami lub trenerem to na pewno spotkałeś się z pewnego rodzaju nastawieniem mentalnym do gry. Wygląda ono mniej więcej w ten sposób:

“Mogłem go sprawdzić, ale zakładałem, że w najlepszym przypadku będę miał szanse 50%, więc odpuściłem, bo na tym etapie gry nie chciałem ryzykować, a miałem w stacku jeszcze 30 dużych blindów.”

variance pokerW stwierdzeniu tym jest materiału na kilka artykułów o błędach w logice pokerzystów, ale chciałem skupić się na jednym – mianowicie tym, że tak zwany „flip” to zły pomysł. Takie nastawienie wynika z tego, że większość z nas nie chce przyznać nawet sobie samym jak bardzo losową grą poker rzeczywiście jest. Czasem zawodnicy mają takie zakłamane podejście do gry z innych powodów, ale najczęściej chodzi o to, że boimy się tego co losowe, nieprzewidywalne. Człowiek lęka się nieznanego.

Kiedy wynik rozdania zależy od ślepego losu zaczynamy czuć się niepewnie i stąd nasze ostrożne podejście. Zastanówmy się chwilę dlaczego należy pracować nad tymi obawami jeśli chcemy zrobić postępy w pokerze.

Wariancja to część pokera

Każdy słyszał kiedyś, że wariancja wpisana jest w pokera, ale to nie do końca prawda. Wariancja nie jest częścią gry. Poker to wariancja. Poker to gra nieskończonych możliwości, w której każdy scenariusz jest inny. W każdym rozdaniu wszystko się zmienia – karty na boardzie, stacki, to jakie karty dostaliśmy i z kim gramy…

W szachach każda partia zaczyna się od tej samej pozycji startowej, ale poker ma swoją unikalną dynamiczną strukturę. Do dyspozycji mamy wiele odmian, różne stoliki i stawki. Jedynym mianownikiem wspólnym są karty i żetony.

Kiedy typowy pokerzysta myśli o wariancji to widzi w swojej głowie coin flipy, bad beaty, all-iny i suckouty, ale losowość w grze to coś więcej niż nam się wydaje. To tak naprawdę wszystko co dzieje się na pokerowym stole – to jakie karty dostajemy, jak ludzie zmieniają style gry; nawet to jakie drobne błędy popełnia dealer wpływa na grę i na wszystko co obserwujemy podczas niej.

Wariancję można mierzyć na wiele różnych sposobów, ale nie da się jej uniknąć, no chyba, że przestaniemy grać w pokera. Nawet jednak wtedy dostrzeżemy ją w codziennym życiu.

Wariancja jest jak ninja

Zjawisko losowości można podzielić na trzy kategorie czy też poziomy. Pierwszy to to co obserwujemy na stole bez wysiłku – oczywiste rzeczy takie jak coolery, flipy i all-iny preflop czy też trafianie koloru na riverze.

Takie rzeczy są najbardziej czytelne i ludzie narzekają na nie, bo pamiętają je najdłużej. Gdy nasza gra mentalna cierpi na jakieś niedoskonałości i nie potrafimy się pogodzić z tego typu zjawiskami losowymi to często boli nas to do żywego.

Drugi poziom wariancji jest mniej oczywisty. Chodzi na przykład o zrozumienie swojego i przeciwnika zasięgu w danej sytuacji. Jest to bardzo ważne bo pomaga nam oszacować jaka jest szansa na to, że oponent ma akurat w tej chwili dany układ, który bijemy lub też którego się obawiamy.

Kiedy wariancja nam sprzyja oponent sprawdza nasze bety z najsłabszą ręką ze swojego zasięgu i opłaca nas sowicie. Gdy mamy „pecha” dzieje się odwrotnie i sprawdza nas z nutsami.

Interakcje pomiędzy zasięgami i odpowiednie wybieranie w tej wojnie zasięgów momentów do zagrywania to sposób na zarabianie w pokerze pieniędzy.

Poziom trzeci to złożone zjawiska rozciągające się często na kilka czy też kilkanaście rozdań. Wygrywamy pulę i podwajamy stack, co pozwala nam opłacalnie wejść w kolejne rozdanie z kimś kto ma bardzo dużo żetonów. Wszystko jest powiązane ze sobą. Atlas Chmur, efekt motyla, te rzeczy. Oczywiście złożona wariancja na tym poziomie może nas także wyeliminować z turnieju. Przykładowo przegrywamy pulę przez bad beat i w następnym rozdaniu idziemy jako short stack all-in z 99, a przeciwnik sprawdza z TT.

Wariancja to także sprzymierzeniec pokerzysty

Wariancja to potężna broń jeśli nad nią zapanujemy i ją zaakceptujemy. Dzieje się tak dlatego, że praktycznie wszyscy pokerzyści mają z tym przynajmniej na początku problemy, a to doskonała okazja do zdobycia nad nimi przewagi. Tilt to często rezultat braku zrozumienia/akceptacji wariancji. Jeśli bowiem przeciwnik nie chce ryzykować stacka w coinflipie, a w puli już coś jest wrzucone przez niego, to zarabiamy na nim bez ryzyka, gdy pasuje do nas.

Wariancję trzeba polubić jak pracę. Czasem nie chce nam się do niej iść, ale ogólnie daje nam satysfakcję, dochód i powód, aby zwlec się rano z wyra. Ciężko wygrać jakikolwiek event bez pomocy losu. W cashówkach trochę farta nabuduje nam okazjonalnie stack i pozwoli ograć innego słabszego, ale również nabudowanego gracza.

Wariancja dotyka wszystkich zawodników i nie ma na to rady. Jednym całe życie karta idzie, a inni mają pod górę. Zmierzamy jednak w tym samym kierunku i każdemu czasem wiatr wieje w oczy. Trzeba się z tym pogodzić.

źródło: pocketfives

Wesker
Nauczyciel, tłumacz, dziennikarz, mąż, świeżo upieczony ojciec i amator pokera. W wolnej chwili lubię powędrować korytarzami tworzonymi w wyobraźni Stephena Kinga. Nie pogardzę także dobrą grą jeśli dać mi jakiegoś pada w ręce. Muzycznie zatrzymany w latach 90-tych.