Mr Banana

Ostatnie wydarzenia w Main Evencie WSOP-C w Rozvadovie są potwierdzeniem, że z pokerem turniejowym jest tak, że czasami po prostu „siądzie” i deepa może zaliczyć każdy, kto będzie miał – przy całej sympatii do bananowego pana – więcej szczęścia niż rozumu. Nie zamierzam w tym tekście nikogo obrażać – jestem wręcz daleki od tego – chodzi mi tylko o to że, gdy wielki sukces osiąga ktoś, kogo w ogóle nie powinno być w drugim dniu turnieju, nachodzą mnie myśli, dlaczego to nie ja.

Parker Talbot
To nie jest Timooo.

To nie jest zawiść, naprawdę. To bardziej poczucie dziejowej niesprawiedliwości. Człowiek ogląda te filmy instruktażowe, siedzi i śledzi do późnych godzin nocnych z Tonkaaaaaap na Twitchu i wraz z nim rozgrywa największe turnieje high-stakes dostępne online, siedzi i śledzi kręcące się koło fortuny na świetnych streamach z Timooo, a potem odpala „Jaba” na PartyPoker czy inny turniej i wszystko bierze w łeb. Niełatwo się potem mu pogodzić z oglądaniem, jak ni to masażysta, ni to człowiek banan na pełnej penerce wjeżdża na finałowy stół prestiżowego turnieju i o mały figiel go nie wygrywa. Paradoksalnie „setup”, który otrzymał od losu, dawał mu na to bardzo duże szanse, tylko że ten za każdym razem upierał się przy tym, że nie odpadnie jako następny, i zrzucał ręce, na które osoby mające jako takie pojęcie o pokerze postawiłyby ciało i duszę – cokolwiek! – byleby tylko jak najszybciej wsunąć żetony na środek stołu.

Na usprawiedliwienie bohatera tej historii mogę tylko powiedzieć, że ozdobiony był z każdej strony naszywkami promującymi jego usługi (salon?) masażu. Jeżeli Pan Banan wymyślił sobie, że najbardziej zależy mu na reklamie, to foldowanie średnich par na niskim stacku lub AK jestem sobie w stanie jakoś wytłumaczyć. Z drugiej jednak strony stream z WSOP-C z Rozvadova, i to do tego bardzo nieudolnie realizowany przez ekipę z Czech, to nie jest amerykański Super Bowl, który śledzą setki milionów widzów, tylko jest to turniej średniej rangi, który w jednej chwili ogląda niewiele więcej niż 1.000 osób. Ile z nich ma dostęp do świadczonych przez Pana Chiquitę usług? Pewnie jakiś niewielki procent – chyba, że to o jakieś e-masaże lub cyfrowe banany się rozchodzi. Stąd też moje przypuszczenie, że uber tight foldy nie były powodowane chęcią ekspozycji swojej marki.

Fakty są takie, że ten super sympatyczny Pan, który gra rekreacyjnie w pokera, prawdopodobnie po prostu nie ma za grosz pokerowych umiejętności, a na FT dużego turnieju znalazł się dlatego, że żarło i że „wyfoldował” sobie drogę do finału. Nie potrafię sobie wyobrazić tego, że mogło być inaczej. Nie mamy go jednak za co ganić, a właściwie powinniśmy bić brawa, bo jego taktyka okazała się skuteczna. Każdy gra w sposób, jaki mu odpowiada – chociaż nie ukrywam, że momentami ciężko było powstrzymać się od śmiechu, widząc jego eksperckie foldy. Ostatecznie jednak wszystkie foldy – wróć! – wszystkie drogi prowadzą do Rzymu.

Yehuda Cohen
Nie pykło.

Pan Drabinka jest dla mnie uosobieniem gracza rekreacyjnego, który w pokera gra, bo lubi. Czy to nie jest piękne? Ja zawsze kibicuję takim graczom – jeśli są przy tym sympatyczni – gdyż stanowią oni dla mnie namacalny, realny dowód na to, że przy odrobinie szczęścia każdy może osiągnąć deepa w dużym turnieju online czy na żywo. Co więcej, gdy jakiemuś naturszczykowi (bez cienia urazy) taka sztuka się udaje, to zawsze w mojej głowie pojawia się myśl: „Ej, człowieniu, grasz od tego typa znacznie lepiej. Gdy nadejdzie twój dzień i będzie żarło do bólu, bądź gotowy na to, żeby to wykorzystać. Jeden większy wynik może diametralnie zmienić twoje dotychczasowe życie”. Nie myślę wtedy o zmianie liczonej w dziesiątkach tysięcy euro, ale myślę o tym, że na przykład w przypadku czterocyfrowej wygranej może zmienić się moje nastawienie do gry. Może uznam, że czas zgłosić się po pomoc do profesjonalnego coacha i spróbować na poważniej podejść do tematu, a potem na przykład może okazać się, że mogę być niezłej klasy pokerowym rzemieślnikiem? Różnie przecież może być.

Jak mawia stare hasło promocyjne naszego przyszłego, jedynego, jedynego słusznego, nieomylnego – ze świetnym softem – monopolisty: „Żeby wygrać, trzeba grać„. Żeby trafić na turniej, w którym będziemy przez los skazani na sukces, trzeba po prostu ileś takich turniejów rozegrać. Wszystko jeszcze przede mną. Niestety obecnie większość czasu w trakcie dnia wypełnia mi pisanie sympatycznych tekstów – takich, jaki w tej chwili czytacie. Ale zawsze jakiś wieczorny late night turniej można odpalić. A nuż uda mi się go zwycięsko wyfoldować – czego i Wam i sobie życzę.

BTW: Ta bańka jest moja! Polish Winter Magic Freeroll – droga do MILIONA funtów.

gwiazdkowe-freerolle-pokerground-fb

****************

Jeśli podoba się wam, w jaki sposób piszę, dajcie feedback w komentarzach i kciuka w górę. Będzie to dla mnie największą nagrodą. Jeśli się nie podoba, tym bardziej napiszcie, co mogę robić lepiej. Z góry dziękuję za lajki i każdy merytoryczny komentarz.

Zakładając konto na PartyPoker z kodem DOROPG, otrzymacie: darmowe 20 USD na start (od razu zapraszam do rywalizacji ze mną na NL2), bonus 100% do $500 przy wpłacie min. 25 USD, możliwość wyrobienia za punkty licencji na Holdem Manager 2 lub Poker Tracker 4, możliwość otrzymania za punkty PlayStation 4.

Nie będę ukrywał, że ja również coś dostanę po waszej rejestracji, a wy poprzez wykorzystanie mojego kodu możecie okazać wsparcie dla tego, co robię na PokerGround. Dziękuję.

Doro
Pasjonat pokera, który chciałby, żeby gra stała się ważniejszą częścią jego życia. Wybrał się w drogę z NL2 do NL100. Czy kiedyś zrealizuje swój cel?